niedziela, 14 stycznia 2024

Muzyka w Polskim Radiu 50 lat temu (w 1974 r.), cz. 1

 
Reklama radiomagnetofonu National w magazynie "Jazz" z 1974 r.


Dyskusja nad repertuarem muzycznym w Polskim Radiu

Otwarcie Polski na świat na początku okresu rządów ekipy Edwarda Gierka przyniosło zmiany także w Polskim Radiu. Początkowo nic się nie zmieniło w stosunku do tego jak zaplanowano ramówki Polskiego Radia jeszcze pod koniec lat 60., stąd na antenie nadal prezentowano szerokie spectrum muzyki popularnej, od jazzu, przez bluesa, soul, big bit i rock, ale z biegiem czasu nowa ekipa rządząca przez swych zaufanych ludzi w radiu zaczęła wprowadzać zmiany. Z naszego punktu widzenia, a więc melomanów współczesnej muzyki popularnej, najważniejszą z nich była zmiana ramówek muzycznych Polskiego Radia. Nowe władze chciały je tak zmienić, aby bardziej dostosować je do swojej wizji rozwoju kulturalnego i prowadzonej przez siebie propagandy sukcesu. Chodziło o zwiększenie audycji prezentujących radosną muzykę polską czy z innych krajów socjalistycznych kosztem dekadenckiej muzyki zachodniej.

Nie przypadkowo więc na przełomie 1973/1974 r. w prasie rozgorzała burzliwa dyskusja na temat repertuaru muzycznego prezentowanego w Polskim Radiu, a zwłaszcza w ramówce Programu I PR. Było to o tyle istotne, że dla większości mieszkańców naszego kraju był on głównym dostarczycielem muzyki do masowego odbiorcy. Programy na UKF, a zwłaszcza Program III były dobre muzycznie, ale nieosiągalne dla większości słuchaczy, albo ze względu na braku odpowiedniego radioodbiornika lub też z powodu tego, że UKF nie dochodził jeszcze do znacznej części prowincjonalnej Polski.

Dyskusję nad repertuarem muzycznym Programu I PR rozpoczął artykuł prof. Bogdana Suchodolskiego w miesięczniku „Literatura”. Na podstawie zachowanej dokumentacji z epoki a opublikowanej w prasie wiemy, że programy muzyczne stanowiły ok. 75% czasu emisji całego Programu I. Biorąc pod uwagę tygodniową zawartość muzyczną Programu I poszczególne rodzaje muzyki w tym programie zajmowały następujący procent jego emisji: muzyka klasyczna (2-4%), muzyka ludowa (6,5-7,5%), jazz (6-8%), a szeroko rozumiana muzyka pop (ok. 82%) czasu antenowego.

Teoretycznie były to proporcje wskazujące na szeroką prezentację muzyki popularnej na antenie Programu I. Dokładniejsze badanie wykazało jednak, że wielkim problemem okazał się utrudniony dostęp rozgłośni centralnej i regionalnych do bazy nagrań współczesnej muzyki pop. Z powodu braku odpowiednio szerokich bibliotek nagrań (płyt długogrających i singli) Program I i jego oddziały regionalne z konieczności zmuszone były do prezentacji pewnej niewielkiej liczby tych samych dostępnych im nagrań. Taki stan rzeczy spotkał się oczywiście z krytyką znawców tematu. Przy tej okazji wskazano na to, na proporcje pomiędzy pochodzeniem prezentowanych na antenie radiowej wykonawców. Z ówczesnych danych wynikało, że ok. 40% czasu antenowego zajmowała muzyka polska, a ok. 60% muzyka obca, a więc zachodnia i z krajów socjalistycznych (nad czym tym bardziej ubolewano).

Krytycy wskazywali też na to, że czas przeznaczony na prezentację muzyki jazzowej w Programie I był zbyt mały, by mogła ona przyciągnąć ona do siebie nowych słuchaczy, zwłaszcza wśród fanów muzyki bitowej. Błędnie uważano bowiem wówczas, że młodzi fani rocka po znudzeniu się muzyką bitową zaczną masowo słuchać bardziej wyrafinowanego repertuaru, a zwłaszcza jazzu, gdy tymczasem przeważnie zaczynali oni słuchać rocka i soulu i rodzącego się disco. Muzykę rockową traktowano, podobnie jak wcześniej big bit, jako czasową modę, której nie należy specjalnie poświęcać uwagi.

Dostępne wówczas w Programie I audycje muzyczne miały dwojaki charakter. Pierwszy typ reprezentowały krótkie prezentacje muzyczne z prostymi zapowiedziami wykonawcy i tytułów utworów, a drugi typ prezentowały audycje będące częścią większych całości z podobnymi zapowiedziami, ale niekiedy z bardziej rozbudowanym wstępem słownym. Przy tej okazji sugerowano o ujednolicenie systemu zapowiedzi tych audycji, bo niekiedy podawano tylko nazwy wykonawców, a niekiedy tylko tytuły granych utworów. Uznano też wówczas, że w przypadków tzw. odcinków muzycznych, a więc nagrań emitowanych bez żadnej zapowiedzi, mają one rację bytu jedynie w bloku audycji porannych.

Z kolei cześć dostępnych na antenie Programu I nocnych audycji autorskich uznano za słabo przygotowane pod względem merytorycznym (brak przemyślanej koncepcji całości audycji), a sam dobór do nich muzyki za niedostateczny i ubogi. Za niewłaściwe uznano też system doklejania do przypadkowych audycji piosenek polskich nie mających żadnego związku z prezentowaną w takiej audycji muzyką zachodnią. Były to nadzwyczaj rzetelne i trafne uwagi.

W 1974 r. nie było jeszcze Programu IV nadającego muzykę w stereo, bo utworzono go dopiero w 1976 r. W tym czasie jego rolę pełnił Program II nadawany w większości na fali średniej, który działał też na UKF i tam częściowo nadawany był w systemie stereo (maksymalnie do dwóch godzin dziennie). W ramach tego pasma stereo udostępniano w nim głównie muzykę klasyczną lub jazzową. Trudno się temu dziwić, skoro trzon jego repertuaru tworzyły z założenia programy publicystyczne, teatry radiowe, audycje oświatowe i muzyka poważna a w najlepszym wypadku ludowa lub jazzowa. Innymi słowy odbiorca nowoczesnej muzyki rozrywkowej w tym rocka nie miał w nim czego szukać i słuchać. Czas sobotnich „Studio Stereo” z szeroką prezentacją zachodniej muzyki pop miał dopiero nadejść wraz z uruchomieniem Programu IV w 1976 r. Na szczęście istniał już Program III, w którego ramówce było wiele dobrych audycji muzycznych.

Muzyka w Programie III

Prowadzone w 1974 r. dyskusje nad repertuarem muzycznym dotknęły też po części także redakcję muzyczną Programu III PR. Jej ówczesna kierowniczka Renata Rumel przedstawiła wówczas aktualny stan audycji muzycznych w tym programie na bazie ramówek z 1973 r. a także zapowiedziała zwiększenie godzin emisji audycji z muzyką popularną a zwłaszcza jazzową (wtedy najbardziej preferowaną) i rockową w 1974 r. Dzięki temu sprawozdaniu, a także ramówkom Programu III z 1974 r. wiemy jakie audycje muzyczne wtedy istniały w tym programie. Nawiasem mówiąc w późniejszym okresie Renata Rumel wyjechała do USA na stypendium ufundowane przez Departament Stanu i już z niego nie wróciła zostając sekretarką Czesława Miłosza. Jej wieloletnią następczynią na stanowisku kierownika Redakcji Muzycznej Trójki została Krystyna Kępska-Michalska. To była ta osoba, którą sporządziła potem listę zakazanych do emitowania w Trójce wykonawców, m.in. zespołów punk rockowych i grupy Kiss. Z tego powodu przez długi czas tego rodzaju wykonawcy nie byli grani w Programie III.

A były to następujące audycje: „Trzy kwadranse jazzu” przygotowywane przez Jana Borkowskiego, T. Romera i Jana Ptaszyna Wróblewskiego nadawane w poniedziałki, środy i piątki w godz. od 22.15 do 23.00 prezentujące muzykę jazzową; z innych audycji jazzowych na uwagę zasługiwały: „Jazz i kolekcjonerzy”, „Z jazzowego archiwum”, „W kręgu jazzu” (swing) – jednak były to audycje nie mające stałej pory w programie, a ponadto liczne audycje jazzowe na wybrane tematy, np. prezentujące nagrania jednego twórcy. W każdym wypadku starano się o prezentację w ramach tych audycji także muzyki polskich jazzmanów, np. zespołu Sami Swoi grającego jazz tradycyjny, kompozytora, pianisty i saksofonisty Wojciecha Karolaka. W prezentacjach antenowych nie zapominano jednak o udostępnianiu największych zachodnich gwiazd muzyki jazzowej, np. Milesa Davisa, Herbie Hancocka, czy zespołów Weather Report i Return To Forever (Chicka Correi). Niezależnie od tego często na koniec ramówki także nadawano muzykę jazzową np. klasyczne utwory Duke’a Ellingtona, czy też piosenki soulowej pieśniarki Elli Fitzgerald.

Najważniejszą cykliczną audycją prezentującą współczesną muzykę rockową i pop był „Mój magnetofon” (w drugiej połowie 1974 r. przemianowany na „Kiermasz płyt”; w przyszłości jego założenia programowe realizowała nowa w formie "Muzyczna poczta UKF"). Był to program stworzony jeszcze w latach 60. przez Mateusza Święcickiego ale prowadzony w 1974 r. przez kilku redaktorów, w tym Witolda Pogranicznego, Wojciecha Manna i Romana Waschko (jego audycje nadawano w soboty). Była to audycja przeznaczona dla fonoamatorów, a więc osób systematycznie dokonujących w niej nagrań na magnetofonach niedostępnych na polskim rynku zachodnich płyt. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że w tym czasie wciąż mało kto w Polsce miał taki magnetofon choćby z powodu wysokiej ceny jego zakupy (o czym dalej). W każdej audycji jej autor podawał przed udostępnieniem muzyki podstawowe dane o prezentowanej płycie: nazwę wykonawcy, tytuł płyty i tytuły poszczególnych nagrań często wraz z ich czasem trwania. Pod względem formy była to więc audycja wzorcowa dla wielu innych późniejszych audycji muzycznych Programu III, w których prezentowano całe płyty. Audycje tę nadawano codziennie wieczorem w godz. od godz. 17.15-17.40, a następnie powtarzano go nazajutrz z rana o godz. 8.05-8.35. Dzięki temu każda zmiana pracowników chodzących do południa czy po południu do pracy mogła skorzystać z tej audycji i nagrać wyczekiwane przez siebie nagrania.

Dwoma innymi podobnymi programami były: „Muzykobranie” audycja prowadzona przez różnych autorów, m.in. przez Barbarę Podmiotko i Jerzego Kordowicza nadawana w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki w godz. od 18.00 do 18.30, a w soboty w godz. w godz. od 17.50 do 18.30 oraz „Mini-max” Piotra Kaczkowskiego nadawana w niedziele w pierwszej połowie roku w godz. 18.30 do 19.05, a w drugiej połowie roku w godz. od 17.55 do 18.30. Innymi ważnymi audycjami muzycznymi jakie wówczas nadawano były: „Blues wczoraj i dziś” Marii Jurkowskiej nadawany najpierw w poniedziałki w godz. od 20.25 do 20.50, a potem w piątki w godz. 20.25- 20.50, magazyn „Laboratorium” Andrzeja Kormana nadawany we czwartki w godz. od 23.05-23.50 poświęcony prezentacji muzyki eksperymentalnej, w tym także jazzowej i rockowej. Ciekawym programem nadawanym w każdym dniu tygodnia w godz. od 22.08-22.15 był cykl „Gwiazda Siedmiu Wieczorów”, w którym za każdym razem prezentowano innego wykonawcę. Przykładowo w listopadzie był to Stephen Stills. Główną wadą tego programu było to, że był bardzo krótki i aby nazbierać kolekcję nagrań trzeba było słuchać go każdego dnia po 10-12 minut.

W Programie III znalazło się też miejsce na audycje propagujące bardziej typową muzykę rozrywkową. Do takich audycji należały: „Przeboje z nowych płyt” nadawana w niedzielę o godz. 13.15, „Premiery Polskich Nagrań” nadawana w środy w godz. od 15.10 do 15.30, , „Interstudio” audycja Dariusza Michalskiego nadawana we czwartek w godz. 21.00-22.30, a potem przemianowana (chyba?) na „Interradio” i nadawana we czwartki w godz. od 18.45 do 19.15, a następnie powtarzana w soboty z rana w godz. 9.45 do 10.15 (czyli w podobnym systemie jak „Mój magnetofon”). Jej głównym tematem była prezentacja muzyki z krajów socjalistycznych. Ciekawą audycją były „Rozszyfrowujemy piosenki” Aliny Rudnickiej nadawane we wtorki w godz. od 18.10 do 18.30, a następnie we czwartki w godz. od 15.45 do 16.15.

Szczególną rolę wśród tych audycji pełniła nadawana codziennie w godz. 19.35-20.00 (a więc także w soboty i niedziele) pierwotna w formie audycja „Muzyczna poczta UKF” oparta o propozycje nagrań zgłoszonych telefonicznie przez radiosłuchaczy w oparciu o nagrania wyemitowane w dniu poprzednim we wszystkich audycjach Programu III. Prowadziło ją wielu znanych potem dziennikarzy Trójki, w tym także Marek Gaszyński. Była to więc audycja będąca koncertem życzeń i z założenia zupełnie inna niż znana później „Muzyczna poczta UKF” istniejąca w swej zmienionej i klasycznej postaci na przełomie lat 70. i 80. W tym czasie była to audycja zbliżona w założeniach do nie istniejącego już wtedy „Mojego magnetofonu” i prezentująca w częściach całe płyty.

Na zakończenie trzeba powiedzieć, że Program III w tygodniu rozpoczynał się przeważnie od ok. godz. 5.00. ale w soboty i niedziele dopiero po południu od ok. godz. 15.00, a kończył zawsze przed godz. 24.00.

Dokładny repertuar audycji muzycznych Programu III

Jaką muzykę zachodnią grano w Programie III w 1974 r.? Taką, do jakiej mieli prywatny dostęp redaktorzy prowadzący poszczególne audycje muzyczne. Radio nie miało własnej biblioteki płyt i wszystko co było prezentowane na antenie tego programu pochodziło z prywatnych kolekcji poszczególnych redaktorów muzycznych. Zachodnie płyty były wtedy horrendalnie drogie i bardzo trudne do zdobycia w kraju wciąż oddzielnym od Zachodu żelazną kurtyną. Przeważnie ówcześni redaktorzy muzyczni Trójki korzystali z prywatnych kanałów przywozu takich płyt do Polski np. poprzez stewardesy z linii lotniczych czy sportowców, a niektórzy także dzięki pomocy rodzin mieszkających na Zachodzie (Piotr Kaczkowski, Wojciech Mann). W celu uzyskania wiedzy o prezentowanych wykonawcach prenumerowali też zachodnie gazety np. „New Musical Express” czy „Melody Maker” a najczęściej pobierali tzw. darmową prenumeratę próbną. Wśród nich Roman Waschko był niebywałym tytanem, bo był zarejestrowanym korespondentem wielu zachodnich czasopism muzycznych w tym amerykańskiego „Billboardu” i dostawał z tego tytułu darmowe egzemplarze tych pism, ale także darmowe płyty do recenzji z największych zachodnich wytwórni. Ale był on też, o czym wtedy wiedzieli tylko wtajemniczeni, zarejestrowanym agentem komuszej Służby Bezpieczeństwa. Jako agent mógł nie tylko swobodnie wyjeżdżać na Zachód, miał większe fundusze i możliwości kupowania płyt a także ich prezentacji na antenie. Najgorsze było jednak to, że systematycznie pisał donosy na muzyków i dziennikarzy z którymi rzekomo się przyjaźnił, co miało wpływ na ich kariery.

Trudno mi jednoznacznie orzec co dokładnie grano w audycjach muzycznych Polskiego Radia w 1974 skoro nie mam dostępu do list nagrań i płyt jakie były wtedy odtwarzane. Na pewno grano bieżące przeboje jakie wytwornie promowały wówczas na rynku brytyjskim i amerykańskim (ale raczej europejskie), np. „Waterloo” ABBA, „Lady Marmalade” LaBelle, „No Woman, No Cry” Boba Marleya and The Wailers, „I Shot The Sheriff” Erica Claptona, „Sugar Baby Love” The Rubettes, „Jet” Paula McCartney’a i zespołu Wings, "In The Summer Time" Mungo Jerry, syntezatorowy przebój "Popcorn" w wersji zespołu Hot Butter, itp. Na pewno w tej grupie musieli się znajdować niezwykle wtedy modni wykonawcy glam rockowi np. Sweet („Teengage Rampage”), Mud („Tiger Feet”), Suzi Quatro („Devil Gate Drive”), Bay City Rollers („Remember Sha-La-La-La), itp. Tego rodzaju utwory można było pozyskać z tańszych singli i były one przez to bardziej dostępne. Gorzej było z droższymi płytami długogrającymi.

W związku z utrudnionym dostępem do tych płyt redaktorów muzycznych na antenie radiowej prezentowano raczej już starsze nagrania z lat 1972-1973. Pewna liczba przedstawianych albumów pochodziła też jednak z 1974 r. A był to rok w którym ukazało się wiele wybitnych tytułów uważanych obecnie za kultowe. Były to m.in. albumy następujących wykonawców: Queen – „Queen II” i „Sherr Heart Attack”, Genesis – „The Lamb Lies Down On Broadway”, Yes – „Relayer”, Mike Oldfield – „Hergest Ridge”, Camel – „Mirage”, Deep Purple – „Burn”, King Crimson – „Red” i „Starless And Bible Black”, Steely Dan – „Pretzel Logic”, Neil Young – „On The Beach”, Frank Zappa – „Apostrophe”, Supertramp – „Crime Of The Century”, Hawkwind – „Hall Of The Mountain Grill”, Renaissanse – „Turn Of The Cards”, Brian Eno – „Here Come The Warm Jet”, Roxy Music – „Country Life”, Tangerine Dream _ „Phaedra”, Kraftwerk – „Autobahn”, Tomita – „Snowflakes Are Dancing”, UFO – „Pheonomenon”, Gong – „You”, Budgie – „In Fot The Kill”, Wishbone Ash – „There’s The Rub”, David Bowie – „Diamond Dogs” i wiele innych. Ale ukazały się wtedy też płyty o których na pewno wiem, ze nie były prezentowane na antenie radiowej, jak np. "Second Helping" zespołu Lynyrd Skynyrd, który dopiero kilka lat później Kaczkowski prezentował jako nowość w jednym ze swoich programów.

Które tych albumów na pewno wówczas przedstawiono na antenie (nie licząc Lynyrd Skynyrd, który na pewno nie był)? Nie wiem, ale przypuszczam że płyty wykonawców już wcześniej znanych redaktorom prowadzącym, np. Yes, czy Eric Clapton. Ponadto grano też płyty innych artystów (czego ślady zachowały się w ramówkach), którzy w omawianym roku nie wydali nowych albumów, np. Black Sabbath, Emerson Lake And Palmer, Pink Floyd, Jethro Tull, Jimi Hendrixa Janis Joplin, Melanie Safka, ale byli już znani i popularni w Polsce (oraz innych).

We wspomnianym wcześniej dokumencie kreślącym założenia programu muzycznego Programu III na 1974 r. wskazywano na konieczność prezentacji na antenie większej ilości muzyki polskiej, ale postulowano, aby robić to w bardziej profesjonalny niż dotąd sposób. Sugerowano też, aby w przypadku braku dobrego polskiego repertuaru zastępować go muzyką obcą niż na siłę grać niezbyt udaną polską muzykę rozrywkową. Nie przypadkowo więc od tego roku zaczęto bardziej precyzyjnie dobierać wykonawców polskich do radia, a także promować jedynie wybranych wykonawców tolerowanych przez władze. Z tego powodu udostępniano całe audycje na prezentację piosenek Wojciecha Młynarskiego, Michaja Burano, Łucji Prus, Ewy Demarczyk, Leszka Moczulskiego (tego od KPN, jak się okazało potem, także agenta SB), Jonasza Kofty, Czesława Niemena, Skaldów, Alibabek, Novi Singers, Czerwonych Gitar (tworzących niedługo później piosenki na potrzeby ZSMP) czy innych popularnych potem wykonawców. Generalnie preferowano zwykłe piosenki czy wręcz poezję śpiewaną a niezbyt tolerowano wykonawców rockowych, stąd poza małymi wyjątkami jak np. SBB, Budka Suflera czy Dżamble nie byli oni szerzej propagowani (np. działające już wtedy hard-rockowe zespoły Stress czy Nurt).

Za to zgodnie z wytycznymi szeroko przedstawiano wykonawców z krajów socjalistycznych, ale też tylko tych bardziej piosenkowych, gównie radzieckich np. piosenkarkę Helenę Welikanową, czy gruzińską wokalistkę jazzową Giuli Czoheli (Chokheli), bułgarską piosenkarkę Paszę Christową, czy czeską piosenkarkę Helenę Vondráčkovą. Aby zniwelować wszechobecność muzyki anglo-amerykańskiej zaczęto też promować wykonawców francuskich np. Ive’a Montanda, Marie Laforeta, Charlesa Trenta, Georgesa Brassensa i innych, a także włoskich np. Patty Pray, a w przyszłości także hiszpańskich np. Jeanette (właściwie Jeanette Anne Dimech).

Z drugiej strony ci najbardziej światli obserwatorzy polskiej sceny rozrywkowej, np. Roman Waschko, sugerowali aby ludzie odpowiedzialni za politykę kulturalną bardziej docenili współczesny przemysł muzyczny, bo jak wskazywał, na Zachodzie nie tylko jest on dostarczycielem rozrywki ludziom, ale stał się też ważną i bardzo dochodową gałęzią gospodarki. Te ostatnie sugestie dotyczyły już jednak polityki kulturalnej państwa, a ta była poza zasięgiem radiowych analityków, za to w pełnej gestii przytępawych kacyków z PZPR, którzy nijak nie rozumieli jak można zarabiać na czymś takim jak rozrywka. O wiele więcej inteligencji w tym względzie przejawiali ich węgierscy towarzysze, którzy z sukcesem finansowym sprzedawali twórczość rodzimego zespołu Omega na Zachodzie.

Wszystkie programy muzyczne w Polskim Radiu nagrywane były wtedy wcześniej przy pomocy realizatora nagrań i różnych pomocników za pomocą profesjonalnych magnetofonów i taśm w studiach realizacji nagrań. Jedną z osób która pomagała w przygotowywaniu takich audycji był młody Grzegorz Wasowski. Brał on udział w przygotowywaniu audycji „Mój magnetofon”. Jego rola polegała na zgrywaniu nagrań z płyt, ich opisywanie a następnie katalogowanie całości audycji. Metoda wcześniejszego rejestrowania całej audycji, czyli zapowiedzi i samej muzyki, obowiązywała wówczas także w radiu na Zachodzie, ale stosowano ją w coraz mniejszym zakresie na rzecz audycji prowadzonych na żywo. W Polsce okresu PRL takie wcześniejsze nagrywanie całych audycji służyło głównie ich kontroli, bo za każdym razem były one po nagraniu odsłuchiwane przez cenzorów zatrudnionych w radiu. Oczywiście celem tego działania było wyeliminowanie możliwości działania na szkodę socjalistycznego państwa.

Ważnym przyczynkiem do zwiększenia zainteresowania władz partyjno-rządowych radiem w tym czasie był też fakt, że 30 VII 1974 r. o godz. 12.00 po raz pierwszy nadano na cały kraj sygnał i hejnał z nowo uruchomionej w tym dniu Centralnej Radiostacji w Konstantynowie k/Gąbina. Przypuszczalnie to z tego powodu, a na bazie przyjętej wcześniej wykładni programowej o ograniczaniu zachodniej muzyki w polskich mediach, nagle w pierwszej połowie 1974 r. nowa komusza ekipa wprowadzi nagle restrykcyjne zarządzenia eliminujące z eteru wiele znanych i popularnych dotąd audycji muzycznych prezentujących muzykę zachodnią czy nieprawomyślną polską. W ten sposób komuszy reżim chciał znacząco ograniczyć dostęp słuchaczy Polskiego Radia do zachodniej muzyki, a zwłaszcza rockowej. W takich okolicznościach usunięto z ramówki wiele popularnych dotąd audycji muzycznych, w tym audycję „Mój magnetofon”, który po protestach słuchaczy przywrócono, ale zmieniono jego nazwę i odtąd nazywał się „Kiermaszem płyt”. Jedną ze zlikwidowanych a potem przywróconych audycji był też „Mini-max” Piotra Kaczkowskiego przy czym w jego wypadku pozostawiono jego dawną nazwę.

Na czym słuchano wtedy muzyki w Polsce?

W tym czasie co bardziej zamożni polscy fani muzyki mogli już od 1968 r. kupować krajowe magnetofony szpulowe produkowane przez Zakłady Radiowe Kasprzaka na licencji niemieckiej firmy Grundig: dwuścieżkowy ZK-125, czterościeżkowy ZK-145 (oba produkowane od 1969 r.), czy czterościeżkowy ZK-140T (produkowany od 1970 r.). Nie mniej istotne dla słuchania muzyki było nabycie odpowiedniego radioodbiornika. Najlepszym produkowanym wtedy w kraju radioodbiornikiem był zestaw stereo „Meluzyna” produkowany od 1972 r. przez zakłady "Diora" w Dzierżoniowie złożony z tunera DST 101 i wzmacniacza WST-101 z dwiema kolumnami głośnikowymi. W 1973 r. produkowano ich jednak tylko ok. 100 sztuk miesięcznie przez co był to sprzęt trudno dostępny. Wszystkie te i inne tego rodzaju urządzenia elektroakustyczne były uważane wtedy za sprzęty luksusowe a przez to były bardzo drogie. Przykładowo magnetofon szpulowy ZK-120 Grundig kosztował ok. 5.500 zł, a ZK 145 ok. 6.300 zł, gdy średnia pensja w Polsce w 1974 r. wynosiła ok. 3.185 zł na miesiąc. Jednak tak wówczas jak i obecnie mało kto miał taką średnią pensję, a przeważnie oscylowała ona wtedy w granicach ok. 2.500 tys. zł. Niskie zarobki znacząco ograniczały więc większości Polaków możliwość nabycia lepszej jakości sprzętu do słuchania i nagrywania muzyki. Nie dotyczyło to jednak nomenklatury partii komunistycznej, która swoją pracę wyceniała znacznie powyżej przeciętnej. Przykładowo średnio zarabiający 1 sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR (poza Warszawą) zarabiał wówczas ok. 8-9 tys. zł) i bez problemu mógł sobie kupić tego rodzaju sprzęt grający.

Władze zdawały sobie sprawę z niedostępności tych artykułów dla zwykłego człowieka i starały się wprowadzić na rynek urządzenia akustyczne bardziej dostępne statystycznemu konsumentowi. Nie przypadkowo wiec już na początku 1974 r. Zakłady Radiowe „Diora” w Dzierżoniowie zapowiedziały zwiększenie aż o 26% produkcji na rynek nowoczesnych radioodbiorników tranzystorowych. W tym czasie „Diora” produkowała 25 rodzajów radioodbiorników, w tym produkowany od 1971 r. bardzo nowoczesny ale monofoniczny radioodbiornik "Jubilat" DMT-401. W 1974 r. "Diora" wprowadziła na rynek jego ulepszoną stereofoniczną wersję oznaczoną jako "Jubilat" DMT-406 (do dotychczasowej unowocześnionej wersji z wejściami na gramofon i magnetofon dodano doczepiany drugi głośnik). Dzięki czemu radioodbiornik ten stał się takim tanim stereo dla ubogich. Zapowiadano też wielkie dostawy radioodbiorników samochodowych „Akropol” z UKF do Fiata 126p.

W tymże roku trakcyjne nowości proponowały też Zakłady Radiowe „Eltra" w Bydgoszczy. Od 1969 r. zakład ten produkował radio tranzystorowe „Izabela” (kosztował 2.300 zł), pierwszy polski przenośny odbiornik radiowy z zakresem UKF, a w 1973 rozpoczął masową produkcję i sprzedaż pierwszego polskiego radiomagnetofonu tranzystorowego „Jola” (MKR 1251). W 1974 zakład ten wypuścił na rynek jego unowocześnioną wersję pod nazwą „Jola 2”. Urządzenie to kosztowało wówczas ok. 4.200 zł. W 1975 r. "Eltra" wprowadziła na rynek popularny potem radioodbiornik „Jowita”. Oba wspomniane zakłady należały do komuszego koncernu „Unitra” grupującego zakłady produkujące elektronikę użytkową. W regionie w który mieszkałem tego rodzaju urządzenia można było kupić tylko w kilku sklepach znajdujących się wtedy w Wodzisławiu Śląskim, Żorach i Rybniku. W Jastrzębiu Zdroju gdzie mieszkałem (choć dokładnie rzecz biorąc nie całkiem w Jastrzębiu) taka możliwość powstała dopiero pod koniec dekady lat 70. wraz z budową tam dużego centrum handlowego.

Rok 1974 r. był też pierwszym, w którym na dużą skalę przybyło placówek Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego „Pewex”. Z początkiem tegoż roku „Pewex” przejął od PeKaO punkty sprzedaży za dewizy a następnie je rozbudował tworząc z nich własną dużą sieć handlową. Dzięki temu w ówczesnym województwie katowickim już wówczas działało 20 placówek „Pewexu”. Największe sklepy tej sieci znajdowały się w Katowicach, Bytomiu, Chorzowie, Gliwicach i Zabrzu. Pomniejsze placówki działały m.in. w Świętochłowicach, Rudzie Śląskiej, Tychach. Większość z nich handlowała artykułami spożywczymi i kosmetycznymi, a tylko te największe miały w sprzedaży także inne towary, w tym telewizory, lodówki, radioodbiorniki inny nowoczesny sprzęt elektroniczny. Te mniejsze placówki „Pewexu” usytuowane były w holach hoteli np. ten w Tychach w hotelu przy ul. Marchlewskiego. Była to dobrze zorganizowana i zaopatrzona firma handlowa w deficytowe polskie a także wybrane zachodnie towary. Głównym celem tego komuszego przedsiębiorstwa było pozyskanie dewiz od społeczeństwa. Firma ta chętnie się reklamowała w ówczesnej prasie, ale mało kto mógł sobie pozwolić na zakupy w tych sklepach, a już zwłaszcza droższych towarów, w tym elektroniki. A ta ostatnia była dostępna w tych sklepach, bo reklamowano ją w prasie z epoki (ilustracja na początku tekstu). Co już wówczas oferował „Pewex” w zakresie sprzętu elektroakustycznego? Wszystko co było możliwe do kupienia dla Polaka, a więc radioodbiorniki, radiomagnetofony i magnetofony. Były to urządzenia japońskiego koncernu Matsushita z którym PRL podpisał umowę produkującego urządzenia występujące pod nazwą Panasonic lub National. Cena tych urządzeń w „Pewexie” była niższa nią na Zachodzie, ale dla Polaka były to sumy bajońskie. Przykładowo cena w złotówkach prezentowanego na początku tekstu radiomagnetofonu National była trzykrotnością tego, ile kosztował polski radiomagnetofon „Jola 2”.

W 1974 r. byłem dzieckiem i nie miałem pojęcia o sprzęcie radiofonicznym i ówczesnych audycjach radiowych, choć już wtedy słuchałem Programu I. Z tego względu nie mam osobistych wspomnień dotyczących ówczesnych audycji muzycznych. Powyższy tekst napisałem na podstawie dokumentów publikowanych w epoce w prasie, wspomnień dawnych dziennikarzy muzycznych, opracowań o Polskim Radiu i wybranych (a więc niepełnych) ramówek z programem drukowanych w prasie, a także materiałów z Internetu. Dołożyłem starań, aby to opracowanie było jak najbardziej rzetelne i pełne, ale wiem, że pewne kwestie są niedopracowane lub zbyt pochopnie przedstawione, co wynika wyłącznie z braku dostępnych mi źródeł.

Opracowanie ogólne o audycjach muzycznych Polskiego Radia w 1974 r. przedstawiłem powyżej, a wybrane ramówki z programem radiowym z tegoż roku opublikuję w kolejnym wpisie na bloga.