poniedziałek, 16 grudnia 2019

Audycja radiowa: „Godzina dla kolekcjonerów nagrań" 1982-1985, cz. 2


Źródła nagrań

Nie można z całą pewnością ustalić, skąd pochodziły prezentowane w audycji płyty. Wydaje się więcej niż pewne, iż w większości były one wypożyczane od innych osób, gdyż same prowadzące, jako typowe kobiety, raczej nie gromadziły kolekcji płytowych. To także dość znacząca, choć niewidoczna cecha tej audycji w porównaniu z audycjami prowadzonymi przez dziennikarzy mężczyzn, którzy najczęściej gromadzili własne kolekcje płytowe, by je potem udostępniać na antenie w swoich audycjach.

Oczywiście płyty udostępniane do tej audycji także pochodziły w większości z prywatnych zbiorów, najpewniej od innych dziennikarzy muzycznych lub od osób anonimowych. Dowodem na to, że sytuacja taka faktycznie miała miejsce są podziękowania jakie dość często składały obie Panie na antenie różnym osobom, za udostępnienie prezentowanych akurat płyt.

Jedne z takich podziękowań, dobrze przeze mnie zapamiętanych, wypowiedziane przez Magdalenę Konopkę dotyczyły albumu zespołu THE VELVET UNDERGROUND i płyty „The Velvet Underground & Nico”. Pożyczył ją na potrzeby tej audycji bardzo znany wówczas dziennikarz muzyczny, kolekcjoner płyt i działacz jazzowy Roman Waschko. Po latach okazało się, że był też przy okazji agentem polskiej Służby Bezpieczeństwa donoszącym na wiele osób z branży rozrywkowej.

W przeciwieństwie do innych audycji muzycznych wszystkie prezentowane tutaj płyty emitowane były z wcześniej nagranych taśm (szerzej o tym nieco dalej). Magnetofony były w tamtym czasie też najpopularniejszymi urządzeniami do nagrywania i odtwarzania muzyki dla większości Polaków, których młodość przypadła na lata 80. Także ja nagrywałem muzykę z tej audycji na taśmach szpulowych i kasetach magnetofonowych.

W tym czasie, a więc u progu lat 80. i Polski stanu wojennego, zdobycie zachodnich płyt muzycznych z aktualnym repertuarem, było wyjątkowo trudne. Zresztą w okresie całego PRL-u zachodnie płyty muzyczne były towarem trudno dostępnym z powodu ich wysokich cen, braku wymienialności złotówki. W stanie wojennym doszła do tego jeszcze izolacja kraju na arenie międzynarodowej, co jeszcze bardziej utrudniało zdobycie atrakcyjnych winyli z krajów dewizowych. Nie przypadkowo więc posiadanie zachodnich płyt gramofonowych w tym czasie, uważane było za wielki luksus, na który stać było bardzo niewielu Polaków.

W tym czasie za przeciętna płacę w Polsce można było kupić zaledwie jedną nową zachodnią płytę winylową z najnowszym repertuarem. Także samo dotarcie do niej, też nie było sprawą łatwą, bo nie można było tak po prostu pójść na zakupy do sklepu płytowego, w którym były tego rodzaju płyty, czy wyjechać za granicę aby je tam nabyć, a następnie wrócić do kraju nie będąc posądzonym przez rządzące władze wojskowe, o szpiegostwo itp. niecne zamiary. O takim szczególe jak odpowiednie środki finansowe na takie zakupy wspominam tylko przy okazji.

Dodatkowo najgorsza sytuacja z zaopatrzeniem w płyty była na pewno w latach 1982-1985, a więc w okresie istnienia audycji. Dopiero w drugiej połowie lat 80. zakupów płyt i tworzeniem własnej fonoteki zaczęło zajmować się Polskie Radio. W tym czasie były to już jednak głównie płyty kompaktowe. Ale nawet wówczas zakupy takie były bardzo ograniczone, stąd do pracy w radio preferowano prezenterów posiadających własne kolekcje nagrań i dostęp do nowości płytowych.

Nośniki nagrań

Podstawowym nośnikiem dźwięku u progu lat 80. XX w. nadal była płyta gramofonowa. Pod pojęciem płyty gramofonowej rozumiemy wykonany z tworzywa sztucznego krążek z zapisanym spiralnie (dośrodkowo) w sposób analogowy nagraniem dźwiękowym. Zapis dokonany był metodą elektromechaniczną analogowego sygnału dźwiękowego, a odtwarzano go za pośrednictwem gramofonu analogowego. Z tego powodu płytę tę nazywa się też analogową.

Podobnie jak inne ówczesne audycje radiowe w Polsce także „Godzina dla kolekcjonerów nagrań” nagrywana była wcześniej na profesjonalnych taśmach szpulowych w studio radiowym. Zajmował się tym realizator nagrań we współpracy z redaktorem przygotowującym daną audycję. Celem tego zabiegu była kontrola prezentowanych na antenie radiowej treści słowno-muzycznych. Tak przygotowaną audycję przesłuchiwał następnie cenzor i dopuszczał ją, lub nie, do emisji na antenie radiowej.

Na wspomnianych taśmach nagrywano muzykę poprzez przegranie jej z gramofonu analogowego i płyty winylowej. Przeważnie były to płyty nagrane w technice analogowej. Jedynie część nowości płytowych począwszy od 1979 r. mogła pochodzić z płyt winylowych nagranych już w technice cyfrowej (nie należy ich mylić z płytami kompaktowymi). Te cyfrowe płyty analogowe wyglądały jak inne stare winyle, ale nagrane było cyfrowo, stąd miały lepszą jakość ale i wyższą cenę.

Podobnie do innych audycji muzycznych prezentowanych wówczas w Polskim Radio, „nowościami” były tutaj nazywane najczęściej płyty wydane na Zachodzie około roku wcześniej. Ta dysproporcja czasowa była wynikiem niemożliwości wcześniejszego dotarcia do pewnych tytułów przez dziennikarzy muzycznych z Polski.

Wszystko wskazuje na to, że w audycji tej nigdy nie używano do odtwarzania muzyki gramofonu cyfrowego i płyt kompaktowych. Upowszechnienie się tych ostatnich w Polskim Radio nastąpiło w dopiero w drugiej połowie lat 80., ale wówczas audycja już nie istniała. Tutaj przypomnijmy, że odtwarzacz CD i płytę kompaktową po raz pierwszy w Polskim Radio zademonstrowano w audycji „Wieczór Płytowy” 24 VII 1983 r.

Archiwizowanie audycji

Każda audycja była zawsze dobrze opracowana pod względem merytorycznym. Podawano niezbędne dane o wykonawcy, o płycie, a także dokładny spis nagrań na prezentowanym w danym dniu albumie.

Starałem się nagrywać wszystkie interesujące mnie płyty, ale nie zawsze było to możliwe, gdyż często brakowało mi taśm, innym razem były przerwy w zasilaniu lub w eterze szczególnie intensywnie dawały o sobie odczuć różne zakłócenia. Bywało też tak, że nie miałem czasu, pomimo niedzieli, bo np. musiałem iść do kościoła albo nie przebywałem w domu i nie mogłem nagrywać z innych powodów.

Z perspektywy dzisiejszych czasów i ogólnej dostępności muzyki w sklepach, a zwłaszcza w Internecie nie da się zrozumieć tego wielkiego napięcia jakie mi zawsze wtedy towarzyszyło przy słuchaniu tej audycji. To przeżycie, którego nikt nie jest w stanie mi odebrać i porównywalne jedynie z euforią jaka towarzyszy ludziom zdobywającym coś przy wielkich emocjach, np. alpinistom podczas wejścia na szczyt górski itp. Tej właśnie emocji pozbawiona jest muzyka obecnie, nie tyle może muzyka, co sposób jej zdobywania.

Podobnie do innych prezentacji radiowych, także w tym wypadku nie znałem okładek udostępnianych w audycji płyt. Stąd, gdy wiele lat później kupowałem niektóre albumy słuchane i nagrywane w tej audycji, to z reguły zaskoczony byłem wyglądem okładek niby znanych mi tytułów.

Każdą z audycji zapisywałem w specjalnie przygotowanym zeszycie formatu B5. Także w wypadku tej audycji schemat notatek wyglądał tak samo, czyli następująco:
1) data, 2) nazwa audycji, 3) prowadzący, 4) wykonawca, 5) tytuł płyty, 6) spis utworów, 7) ewentualne komentarze, 8) informacja o zapisie na kasecie lub taśmie.

poniedziałek, 18 listopada 2019

Audycja radiowa: „Godzina dla kolekcjonerów nagrań" 1982-1985, cz. 1


Wstęp

Audycja „Godzina dla kolekcjonerów nagrań” nadawana była w Polskim Radio w okresie od 12 IV 1982 r do 25 XII 1985 roku. Początkowo audycję emitowano w Programie IV PR, wówczas nosiła tytuł: „Godzina dla kolekcjonerów nagrań”. Po przenumerowaniu programów Polskiego Radia z dniem 3 VII 1983 r. audycję nadawano odtąd w Programie II PR pod zmienionym tytułem „Muzyka dla kolekcjonerów nagrań”.

Audycję nadawano raz w tygodniu, w niedzielę, początkowo o godz. 16.00, z dniem 5 IX 1982 przesunięto jej początek na godz. 15.00, a od 10 X 1982 na godz. 13.00. Z dniem 10 VII 1983 audycję przesunięto na godz. 12.00, a potem na 12.10. Zgodnie z pierwotnym tytułem audycja trwała równą zegarową godzinę.

W czasach swojej świetności audycja „Godzina dla Kolekcjonerów Nagrań” była bardzo popularna i powszechnie znana. Obecnie pamiętają o niej jedynie jej najbardziej zagorzali i nieliczni wielbiciele.

Nie jest to też audycja kultowa dla dawnych słuchaczy, a przynajmniej nie w takim rozumieniu jak programy prowadzone przez Gaszyńskiego, Kaczkowskiego czy Beksińskiego. Na internetowych forach raczej rzadko można spotkać wpisy osób, jej dawnych słuchaczy pamiętających tę audycję i mających wspomnienia z nią związane. Ta uboga pamięć pozostawiona o tej audycji najpewniej wynika z tego, że audycja ta nie miała zbyt oryginalnego charakteru, a prowadzący ją dziennikarze, w tym wypadku kobiety, nie miały dostatecznie wiele charyzmy, aby na trwale zapisać się w pamięci radiosłuchaczy. Ponadto audycja ta nadawana była tylko przez kilka lat, głównie w godzinach południowych w niedziele, kiedy większość ludzi jednak nie miała czasu aby słuchać radia.

Wspomniane okoliczności sprawiły, że była to audycja w której można było nagrać ciekawe płyty, ale nie traktowało się tego ze szczególnym nabożeństwem charakterystycznym dla innych podobnych audycji muzycznych np. także nadawanego w niedzielę „Wieczoru Płytowego”.

Od początku jej istnienia audycję w całości nadawano w systemie stereo, co w tym czasie w polskiej radiofonii wciąż było wielką atrakcją . Jednak w przeciwieństwie do „Wieczoru Płytowego” i „Klubu Stereo” udostępniane w niej nagrania pochodziły wyłącznie z nośników analogowych, a więc tradycyjnych płyt winylowych. Zresztą podobnie było z większością audycji muzycznych Polskiego Radia pierwszej połowy lat 80. W Polsce i Europie odtwarzacze i płyty CD na dobre zadomowiły się w audycjach radiowych dopiero w drugiej połowie lat. 80., kiedy audycja już nie istniała.

Nie wiadomo, kto dokładnie wymyślił formułę tej audycji. Najpewniej została ona stworzona przez dziennikarki ją prowadzące, a więc Mirosławę Płaczek lub Magdalenę Konopkę, ale nie można też wykluczyć, że była to inna osoba, a wspomniane Panie tylko przedstawiały ją w eterze. Jej repertuar, a zwłaszcza jego hard-rockowa część i prezentacja różnych wykonawców niszowych np. PIL wskazują raczej na osobę zewnętrzną, jako tę, która przygotowywała jej repertuar i tworzyła jej oblicze programowe.

Wydaje się też, że jej repertuar nie był tak całkiem przypadkowy i wynikał przynajmniej z kilku okoliczności: 1) zaleceń programowych dla Programu IV jako jedynego w tym czasie stereofonicznego medium radiowego w kraju, 2) chęci „osłodzenia” znużonemu społeczeństwu niedogodności stanu wojennego, 3) dostępności nagrań na płytach lub taśmach.

Istnienie audycji opierało się na prezentacji nowości z głównego nurtu muzyki popularnej, głównie muzyki pop i rock, ale także klasycznej piosenki, w tym polskiej. Jeden jedyny raz zaprezentowano w niej także ścieżkę dźwiękową z muzyką filmową. Innymi słowy audycja prezentowała w mini wersji mainstream muzyki popularnej, a więc wszystko co było wówczas typowe dla twórczości muzycznej i gustów masowego odbiorcy.

Ta pewna miałkość stylistyczna z zbiegiem czasu stała się jej główną wadą i zaczęła od niej odstręczać jej dotychczasowych słuchaczy. Z tego powodu audycja ta nie zgromadziła nigdy tak wiernej grupy słuchaczy jak inne legendarne obecnie audycje Polskiego Radia, np. „Minimax”. Trudno bowiem było być fanem audycji, w której jednego tygodnia prezentowano piosenki Krystyny Prońko, a w następnym twórczość AC/DC.

Oczywiście, w tym czasie nikt nie zastanawiał się nad tym, czy prezentacja radiu całych płyt jest zgodna z prawem. Polska okresu PRL nie podpisała bowiem istniejących wówczas konwencji o prawie autorskim, stąd nie stosowano u nas zobowiązań prawnych wynikających z konieczności jego przestrzegania. Trzeba tutaj wskazać, że już w tym czasie niektóre ówczesne kraje socjalistyczne miały w tym względzie bardziej restrykcyjne prawo. np. Węgry.

W wyniku tego w Polskim Radio prezentowano zagraniczne płyty w całości, a instytucja ta nie płaciła za ich wykorzystywanie ani ich twórcom, ani wydawcom. W ten sposób „Godzina dla Kolekcjonerów Nagrań”, podobnie jak wszystkie inne audycje muzyczne ówczesnego Polskiego Radia były programami pirackimi z punktu widzenia prawa autorskiego.

Jednak dzięki tym prezentacjom, właśnie w tym okresie został wychowany nie jeden obecny meloman i nabywca legalnej muzyki. Był to fan spragniony, cierpliwy i w pewnym stopniu uczciwy – nagrywał z radia płyty nie będąc świadomym, że to nielegalne, a ponadto praktycznie nie miał innej możliwości nabycia płyt z muzyką z powodu ich niedostępności dla przeciętnego obywatela PRL.

Prowadzący

Początkowo audycję przygotowywała i prowadziła Mirosława Płaczek , później często zastępowała ją Magdalena Konopka, by z dniem 25 XI 1984 r. ostatecznie przejąć audycję.
Niekiedy audycje prowadzili także: Martyna Jakubowicz i Wacław Przybylski. Magdalena Konopka udzielała się także w innych audycjach muzycznych Polskiego Radia, np. prowadziła niektóre z „Klubów Stereo” prezentując najczęściej muzykę pop. Z powodu tego rodzaju repertuaru, niektórzy z dawnych radiosłuchaczy zapamiętali Magdalenę Konopkę jako autorkę dość błahych muzycznie audycji.
Ja raczej pozytywnie zapamiętałem obie Panie prowadzące audycję, jako dziennikarki i spikerki o miłych głosach, spokojnie i bez egzaltacji zapowiadające kolejne przedstawiane w audycji płyty.

środa, 19 czerwca 2019

Opis audycji „Katalog Nagrań” 1980-1987 - część 10


 
Chronologiczny spis treści audycji
(tylko dyskografie)

ABBA

1.        Ring Ring (1973)?
2.        Waterloo (1974)?
3.        ABBA (1975)?
4.        Arrival (1976)?
5.        The Album (1977)?
6.        Voulez-Vous (1979)?
7.        Super Trouper (1980)?

Prezentacja dyskografie zespołu ABBA w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 6 VI 1980 do 18 VII 1980 r.

GILBERT O'SULLIVAN

1.        Himself (1971)?
2.        Back To Front (1972)?
3.        I'm A Writer, Not A Fighter (1973)?
4.        A Stranger In My Own Backyard (1974)?
5.        Southpaw (1977)?
6.        Off Centre (1980)?

Prezentacja dyskografii GILBERTA O'SULLIVANA
w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 25 VII do 5 IX 1980 i 28 XI 1980 r.

LED ZEPPELIN

1.        Led Zeppelin (1969)?
2.        Led Zeppelin II (1969)?
3.        Led Zeppelin III (1970)?
4.        Led Zeppelin IV (1971)?
5.        Houses of the Holy (1973)?
6.        Physical Graffiti (1975)?
7.        Presence (1976)?
8.        In Through the Out Door (1979)?

9.        The Song Remains the Same (1976)?

Prezentacja dyskografii zespołu LED ZEPPELIN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 12 IX 1980 a 21 XI 1980 r.

KING CRIMSON

1.        In the Court of the Crimson King (1969)?
2.        In the Wake of Poseidon (1970)?
3.        Lizard (1970)?
4.        Islands (1971)?
5.        Larks' Tongues in Aspic (1973)?
6.        Starless and Bible Black (1974)?
7.        Red (1974)?

8.        Earthbound (1972)?
9.        USA (1974)?

Prezentacja dyskografii zespołu KING CRIMSON w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 5 XII 1980 do 6 II 1981 r.

DEEP PURPLE

1.        Concerto for Group and Orchestra (1969)
2.        Deep Purple in Rock (1970)
3.        Fireball (1971)
4.        Machine Head (1972)
5.        Who Do We Think We Are (1973)

6.        Made in Japan (1972)
7.      The Deep Purple Singles A’s and B’s (1978)?

Prezentacja dyskografii zespołu DEEP PURPLE w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 27 II 1981 do 24 IV 1981 r.?

EMERSON LAKE & PALMER

1.        Emerson, Lake and Palmer (1970)
2.        Tarkus (1971)
3.        Trilogy (1972)
4.        Brain Salad Surgery (1973)
5.        Works Vol. 1 (1977)
6.        Works Vol. 2 (1977)
7.        Love Beach (1978)

8.        Pictures at an Exhibition (1972)

Prezentacja dyskografii zespołu EMERSON LAKE & PALMER w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 8 V 1981 do 10 VII 1981 r.

THE MOODY BLUES

1.        Days of Future Passed (1967)
2.        In Search Of The Lost Chord (1968)
3.        On The Threshold Of A Dream (1969)
4.        To Our Children’s Children’s Children (1969)
5.        A Question of Balance (1970)
6.        Every Good Boy Deserves Favour (1971)
7.        Seventh Sojourn (1972)
8.        Octave (1978)
9.        Long Distance Voyager (1981)

10.     A Dream (1976)

11.     Caught Live + 5 (1977)

Prezentacja dyskografii zespołu THE MOODY BLUES w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 2 X 1981 do 21 IV 1982 r.

THE DOORS

1.        The Doors (1967)
2.        Strange Days (1967)
3.        Waiting for the Sun (1968)
4.        The Soft Parade (1969)
5.        Morrison Hotel (1970)
6.        L.A. Woman (1971)

7.        Absolutely Live (1970)

        - na koniec nadano kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu THE DOORS w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 28 IV 1982 do 23 VI 1982 r.

BLACK SABBATH

1.        Black Sabbath (1970)
2.        Paranoid (1970)
3.        Master of Reality (1971)
4.        Black Sabbath Vol. 4 (1972)
5.        Sabbath Bloody Sabbath (1973)
6.        Sabotage (1975)
7.        Technical Ecstasy (1976)
8.        Heaven and Hell (1980)
        - nadano tylko fragment płyty

Prezentacja dyskografii zespołu BLACK SABBATH w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 7 VII 1982 do 25 VIII 1982 r.

JIMI HENDRIX

Prezentację dyskografii rozpoczęto od kilku singli JIMI HENDRIX EXPERIENCE

1.        Are You Experienced (1967)
2.        Axis: Bold as Love (1967)
3.        Electric Ladyland (1968)
4.        Band of Gypsys (1970)
5.        The Cry of Love (1971)
6.        Rainbow Bridge (1971)
7.        War Heroes (1972)

8.        Fragment występu Jimi Hendrixa na festiwalu w Monterey w czerwcu 1967 r. z płyty:
OTTIS REDDING/JIMI HENDRIX EXPERIENCE, Historic Performances Recorded At The Monterey International Pop Festival ?(1970)

9.        Fragment występu Jimi Hendrixa w Royall Albert Hall 24 II 1969 r. z płyty:
Experience (1971)

10.     Fragment występu Jimi Hendrixa na festiwalu w Woodstock 15-18 VIII 1969 z płyty:
Woodstock: Music from the Original Soundtrack and More (1970)

11.     Fragment występu Jimi Hendrixa na wyspie Wight w październiku 1970 r. z płyty:
Isle of Wight (1971)

12.     Fragment występu Jimi Hendrixa z San Diego Sports Arena z 24 V 1969 r. i Berkeley Community Theatre z 30 V 1970 r. z płyty:
Hendrix in the West (1972)

Prezentacja dyskografii JIMIEGO HENDRIXA w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 1 IX 1982 do 10 XI 1982 r.

THE CREAM

1.        Fresh Cream (1966)
2.        Disraeli Gears (1967)
3.        Wheels of Fire (1968, live)
4.        Goodbye (1969)
5.        Live Cream (1970)
6.        Live Cream Volume II (1972)
- nadano tylko fragment tego albumu

Prezentacja dyskografii zespołu THE CREAM w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 17 XI 1982 do 29 XII 1982 r.

THE ROLLING STONES

1.        The Rolling Stones (1964)
2.        The Rolling Stones No. 2 (1965)
3.        Out of Our Heads (1965)
4.        Aftermath (1966)
5.        Between the Buttons (1967)
6.        Their Satanic Majesties Request (1967)
7.        Beggars Banquet (1968)
8.        Let It Bleed (1969)
9.        Sticky Fingers (1971)
10.     Exile on Main St. (1972)
11.     Goats Head Soup (1973)
12.     It's Only Rock'n Roll (1974)
13.     Black and Blue (1976)
14.     Some Girls (1978)
15.     Emotional Rescue (1980)
16.     Tattoo You (1981)

17.     'Get Yer Ya-Ya's Out!' The Rolling Stones in Concert (1970)
18.     Love You Live (1977)
19.     Still Life (American Concert 1981) (1982)

20.     Big Hits (High Tide and Green Grass) (1966)
- nagrania singlowe z tej płyty nadano m.in. na początku prezentacji dyskografii grupy
21.     Flowers (1967)
        - nadano tylko kilka nagrań z tej płyty
22.     No Stone Unturned (1973)
23.     Metamorphosis (1975)

Prezentacja dyskografii zespołu THE ROLLING STONES w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
5 I 1983 do 4 VII 1983

QUEEN

1.        Queen (1973)
2.        Queen II (1974)
3.        Sheer Heart Attack (1974)
4.        A Night at the Opera (1975)
5.        A Day at the Races (1976)
6.        News of the World (1977)
7.        Jazz (1978)
8.        The Game (1980)
9.        Flash Gordon (1980)
10.     Hot Space (1982)

11.     Live Killers (1979)
12.     Greatest Hits (1981)
        - nadano tylko fragment płyty

Prezentacja dyskografii zespołu QUEEN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 11 VII 1983 do 5 X 1983 r.

JETHRO TULL

1.        This Was (1968)
2.        Stand Up (1969)
3.        Benefit (1970)
4.        Aqualung (1971)
5.        Thick as a Brick (1972)
6.        Living in the Past (1972)
7.        A Passion Play (1973)
8.        War Child (1974)
9.        Minstrel in the Gallery (1975)
10.     Too Old to Rock 'n' Roll: Too Young to Die! (1976)
11.     Songs from the Wood (1977)
12.     Heavy Horses (1978)
13.     Stormwatch (1979)
14.     A (1980)
15.     The Broadsword and the Beast (1982)

16.     Live - Bursting Out (1978)

Prezentacja dyskografii zespołu JETHRO TULL w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
12 X 1983 do 6 II 1984 r.

CAT STEVENS

1.        Mona Bone Jakon (1970)
2.        Tea for the Tillerman (1970)
3.        Teaser and the Firecat (1971)
4.        Catch Bull at Four (1972)
5.        Foreigner (1973)
6.        Buddha and the Chocolate Box (1974)
7.        Numbers (1975)
8.        Izitso (1977)
        - nadano tylko fragment płyty

9.        The View From The Top (1975)

Prezentacja dyskografii zespołu JETHRO TULL w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 13 II 1984 do 2 IV 1984 r.

JANIS JOPLIN

1.        Cheap Thrills (1968)
2.        I Got Dem Ol' Kozmic Blues Again Mama! (1969)
3.        Pearl (1971)

4.        Joplin in Concert (1972)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii JANIS JOPLIN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 9 IV 1984 do 7 V 1984 r.

STEELY DAN

1.        Can't Buy a Thrill (1972)
2.        Countdown to Ecstasy (1973)
3.        Pretzel Logic (1974)
4.        Katy Lied (1975)
5.        The Royal Scam (1976)
6.        Aja (1977)
7.        Gaucho (1980)

Prezentacja dyskografii zespołu STEELY DAN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 14 V 1984 do 25 VI 1984 r.

THE POLICE

1.        Outlandos d'Amour (1978)
2.        Reggatta de Blanc (1979)
3.        Zenyatta Mondatta (1980)
4.        Ghost in the Machine (1981)
5.        Synchronicity (1983)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu STEELY DAN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 9 VII 1984 do 6 VIII 1984 r.

FREE

1.        Tons of Sobs (1968)
2.        Free (1969)
3.        Fire and Water (1970)
4.        Highway (1970)
5.        Free at Last (1972)
6.        Best of Free (1972)
7.        Heartbreaker (1973)

8.        Free Live! (1971)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu FREE w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 13 VIII 1984 do 24 IX 1984 r.

THE ALAN PARSONS PROJECT

1.        Tales of Mystery and Imagination (1976)
2.        I Robot (1977)
3.        Pyramid (1978)
4.        Eve (1979)
5.        The Turn of a Friendly Card (1980)
6.        Eye in the Sky (1982)
7.        Ammonia Avenue (1984)

Prezentacja dyskografii zespołu THE ALAN PARSONS PROJECT w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 1 X 1984 do 12 XI 1984 r.

TEN YEARS AFTER

1.        Ten Years After (1967)
2.        Undead (live album) (1968)
3.        Stonedhenge (1969)
4.        Ssssh (1969)
5.        Cricklewood Green (1970)
6.        Watt (1970)
7.        A Space in Time (1971)
8.        Rock & Roll Music to the World (1972)
9.        Positive Vibrations (1974)

10.     Recorded Live (double live album) (1973)

Prezentacja dyskografii zespołu TEN YEARS AFTER w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 19 XI 1984 do 4 II 1985

BUDGIE

1.        Budgie (1971)
2.        Squawk (1972)
3.        Never Turn Your Back on a Friend (1973)
4.        In for the Kill (1974)
5.        Bandolier (1975)
6.        If I Were Brittania I'd Waive the Rules (1976)
7.        Impeckable (1978)
8.        Power Supply (1980)
9.        Nightflight (1981)
10.     Deliver Us From Evil (1982)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu BUDGIE w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 11 II 1985 do 22 IV 1985 r.

SUPERTRAMP

1.        Supertramp (1970)
2.        Indelibly Stamped (1971)
3.        Crime of the Century (1974)
4.        Crisis? What Crisis? (1975)
5.        Even in the Quietest Moments... (1977)
6.        Breakfast in America (1979)
7.        ...Famous Last Words... (1982)
8.        Brother Where You Bound (1985)

9.        Paris (1980)

Prezentacja dyskografii zespołu SUPERTRAMP w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 29 IV 1985 do 8 VII 1985 r.

KATE BUSH

1.        The Kick Inside (1978)
2.        Lionheart (1978)
3.        Never for Ever (1980)
4.        The Dreaming (1982)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii KATE BUSH w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
15 VII 1985 do 12 VIII 1985 r.

FLASH AND THE PAN

1.        Flash and the Pan (1979)
2.        Lights in the Night (1980)
3.        Headlines (1982)
4.        Early Morning Wake Up Call (1984)

Prezentacja dyskografii zespołu FLASH AND THE PAN w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 19 VIII 1985 do 9 IX 1985

BLOOD, SWEAT AND TEARS

1.        Child is Father to the Man (1968)
2.        Blood, Sweat & Tears (1969)
3.        Blood, Sweat & Tears 3 (1970)
4.        Blood, Sweat & Tears 4 (1971)

Prezentacja dyskografii zespołu BLOOD, SWEAT AND TEARS w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 16 IX 1985 do 7 X 1985 r.

URIAH HEEP

1.        Very 'eavy... Very 'umble (1970)
2.        Salisbury (1971)
3.        Look at Yourself (1971)
4.        Demons & Wizards (1972)
5.        The Magician's Birthday (1972)
6.        Sweet Freedom (1973)
7.        Wonderworld (1974)
8.        Return to Fantasy (1975)
9.        High and Mighty (1976)
10.     Firefly (1977)
11.     Innocent Victim (1977)
        - nadano tylko fragment płyty

12.     Uriah Heep Live (1973)

Prezentacja dyskografii zespołu URIAH HEEP w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 14 X 1985 do 16 XII 1985 r.

WISHBONE ASH

1.        Wishbone Ash (1970)
2.        Pilgrimage (1971)
3.        Argus (1972)
4.        Wishbone Four (1973)
5.        There's the Rub (1974)
6.        Locked In (1976)
7.        New England (1976)
8.        Front Page News (1977)
9.        No Smoke Without Fire (1978)
10.     Just Testing (1980)

11.     Live Dates (1973)
12.     Live Dates 2 (1980)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu WISHBONE ASH w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 23 XII 1985 do 24 III 1986

CAMEL

1.        Camel (1973)
2.        Mirage (1974)
3.        The Snow Goose (1975)
4.        Moonmadness (1976)
5.        Rain Dances (1977)
6.        Breathless (1978)
7.        I Can See Your House From Here (1979)
8.        Nude (1981)
9.        The Single Factor (1982)
10.     Stationary Traveller (1984)

11.     A Live Record (live) (1978)
12.     Pressure Points (live) (1984)
        - nadano tylko fragment płyty

Prezentacja dyskografii zespołu CAMEL w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 7 IV 1986 do 30 VI 1986 r.

THE EAGLES

1.        Eagles (1972)
2.        Desperado (1973)
3.        On the Border (1974)
4.        One of These Nights (1975)
5.        Hotel California (1976)
6.        The Long Run (1979)

7.        Eagles Live (1980)

        - nadano też kilka nagrań z singli

Prezentacja dyskografii zespołu THE EAGLES w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 7 VII 1986 do 25 VIII 1986 r.

J.J. CALE

1.        Naturally (1972)
2.        Really (1973)
3.        Okie (1974)
4.        Troubadour (1976)
5.        Number 5 (1979)
6.        Shades (1980)
7.        Grasshopper (1982)
8.        Number 8 (1983)

9.        Special Edition (1984)
        - nadano tylko fragment tej składanki

Prezentacja dyskografii zespołu J.J. CALE’A w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 1 IX 1986 do 13 X 1986 r.

DAVID BOWIE

1.        David Bowie (1967)
2.        Space Oddity (1969)
3.        The Man Who Sold the World (1970)
4.        Hunky Dory (1971)
5.        The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars (1972)
6.        Aladdin Sane (1973)
7.        Pin Ups (1973)
8.        Diamond Dogs (1974)
9.        Young Americans (1975)
10.     Station to Station (1976)
11.     Low (1977)
12.     Heroes (1977)
13.     Lodger (1979)
14.     Scary Monsters (and Super Creeps) (1980)
15.     Let's Dance (1983)
16.     Tonight (1984)

17.     David Live (1974)
18.     Stage (1978)
19.     Ziggy Stardust: The Motion Picture (1983)

20.     David Bowie Narrates Prokofiev's Peter and the Wolf narrator do muzyki klasycznej (1978)
21.     Don't Be Fooled By the Name EP (1981)
22.     Bowie Rare (1982)
23.     David Bowie in Bertolt Brecht’s Baal EP (1982)
24.     Absolute Beginners Soundtrack (1984)
25.     Labyrinth Soundtrack (1986)
- wszystkie powyższe płyty nadano we fragmenytach

Prezentacja dyskografii DAVIDA BOWIE w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
od 20 X 1986 do 27 IV 1987 r.

JIMI HENDRIX 2

1.        Are You Experienced (1967)
2.        Axis: Bold as Love (1967)
3.        Electric Ladyland (1968)
4.        Band of Gypsys (1970)
5.        The Cry of Love (1971)
6.        Hendrix In The West (1971)
7.        Rainbow Bridge (1971)
8.        Isle Of Wight (1971)
9.        War Heroes (1972)
10.     Loose Ends (1974)
11.     Crash Landing (1975)
12.     Midnight Lightning (1975)

13.     Jimi Hendrix Concersts (1982)

14.     Smash Hits (1969)

13.     Ottis Redding/Jimi Hendrix Experience, Historic Performances Recorded At The Monterey International Pop Festival ?(1970)
- fragment występu Jimi Hendrixa na festiwalu w Monterey w czerwcu 1967 r. z płyty:

14.     Experience (1971)
- fragment występu Jimi Hendrixa w Royall Albert Hall 24 II 1969 r. z płyty:

15.     Woodstock: Music from the Original Soundtrack and More (1970)
- fragment występu Jimi Hendrixa na festiwalu w Woodstock 15-18 VIII 1969 z płyty:

Druga prezentacja dyskografii JIMI HENDRIXA w audycji “Katalog Nagrań” miała miejsce w okresie:
4 V 1987 r. od 18 V 1987 do 7 IX 1987

Pojedyncze płyty i nagrania
prezentowe w audycji

PETE SINFIELD
“Still” (1973)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
13 II 1981 r.

MC DONALD & GILES
„McDonald And Giles” (1970)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
20 II 1981 r.

JEFF BECK
„Blow By Blow” (1975)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
17 VII 1981

FOCUS
"Moving Waves" (1971)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
24 VII 1981

PREMIATA FORNERIA MARCONI
"Photoes Of Ghosts" (1973)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
31 VII 1981

GENTLE GIANT
"Three Friends" (1972)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
7 VIII 1981

JEFF WAYNE ORCHESTRA
"War Of The Worlds" (1978)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
21 VIII I 28 VIII 1981

ROGER GLOVER
"Elements" (1978)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
4 IX 1981

STEVE HACKETT
"Voyage Of The Acolyte" (1975)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
11 IX 1981

ANTHONY PHILLIPS
“The Geese And The Ghost” (1977)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
18 IX 1981

RICHARD WRIGHT
"Wet Dream" (1978)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
25 IX 1981

JIM MORRISON
"An American Prayer" (1978)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
30 VI 1982 r.

DONALD FAGEN
The Nightfly (1982)
Prezentacja płyty w audycji “Katalog Nagrań”:
2 VII 1984 r.

THE ALVIN LEE BAND
In Flight (1974)
- nadano tylko fragment płyty
Prezentacja w audycji “Katalog Nagrań”:
4 II 1985

ROGER HODGSON
„In The Eye Of The Storm” (1984)
- nadano tylko fragment płyty
Prezentacja w audycji “Katalog Nagrań”:
5 VII 1985

PROCOL HARUM
“Something Magic” (1977)
– tylko suita The Worm & The Tree
Prezentacja w audycji “Katalog Nagrań”:
11 V 1987

PINK FLOYD
„Meddle” (1971)
- tylko suita „Echoes”
Prezentacja w audycji “Katalog Nagrań”:
11 V 1987

Czytając powyższy spis treści audycji "Katalog Nagrań" należy mieć na uwadze fakt, że zestawienie płyt prezentowanych w audycji może zawierać nieścisłości w okresie od pierwszej emisji audycji w dniu 6 VI 1980 r. do dnia 20 III 1981 r., kiedy zacząłem robić na jej temat notatki.

W "Księdze gości" na portalu "Gembon"  słuchacz podpisany jako "Syd" napisał, że dyskografia zespołu Deep Purple zaczęła być prezentowana w tym programie z dniem 27 II 1981 i obejmowała wyłącznie "drugi skład" tego zespołu.

Jak pisze: "W pierwszej audycji poszło Concerto For Group And Rochestra (część trzecia we fragmencie). W następnej audycji część trzecia, Black Nights i początek Deep Purple in Rock (nie pamiętam do którego utworu). Całą dyskografię zamknięto na "Who Do We Think We Are". Skąd wiem? Pamiętam! Po raz pierwszy słuchałem wtedy Purpli".

Ze swej strony mogę potwierdzić spis treści audycji od dnia 20 III 1981 r., kiedy nadano pierwszą z płyt "Made In Japan" (1972) zespołu DEPP PURPLE. Na pewno też dyskografia tego zespołu zakończyła się na albumie "Who Do We Think We Are" (1973).

Danych z początkowego okresu istnienia audycji nie mogłem w pełni zweryfikować, gdyż sam takich nie miałem, a te zamieszczone na portatu "Gembon" są zbyt ogólne, gdyż zawierają tylko nazwę zespołu, bez podania tytulów prezentownych płyt.

Z drugiej strowny wiem, że autor tego zestawienia na "Gembon", z którym kiedyś rozmawiałem (korespondowałem), przygotował go na podstawie materiałów prasowych, więc nie może ono być nieprawdziwe.

Foto:
Wszystkie foto tego kolażu pochodzą z Wikipedii.

wtorek, 21 maja 2019

Opis audycji „Katalog Nagrań” 1980-1987 - część 9


Odbiornik Radiowy Radmor 5102 na jakim nagrywałem tę audycję.
 To ciągle ten sam egzemplarz jakiego używałem w młodości,
choć panel przednio nieco spłowiał z powodu nadmiernego oświetlenia.

Sprzęt audio
na jakim słuchałem i nagrywałem audycję

Początkowo słuchałem tej audycji na aparaturze należącej do moich rodziców. W tamtym czasie był to w miarę dobry, choć już lekko przestarzały pod względem technologicznym sprzęt audio. Ojciec kupił ją na raty w czerwcu 1980 r. na kiermaszu handlowym w Jastrzębiu-Zdroju (hala okrąglaka). Trzeba przyznać, że miał wyjątkowe wyczucie czasu, bo już dwa miesiące później wybuchły strajki sierpniowe, a wszystkie towary dosłownie zniknęły ze sklepowych półek. W związku z tym, że był to sprzęt Rodziców, stał w pokoju gościnnym na parterze domu.

Wspomniany sprzęt audio to wieża stereofoniczna „Kleopatra 2” klasy hi-fi ze srebrnymi panelami czołowymi tworzona przez tuner TSH-402A i wzmacniacz WSH-402. Jak się okazało po latach, była to nieznacznie zmodyfikowana wersja zestawu „Kleopatra”, a więc drugiej w kolejności (pierwszą była „Meluzyna”) seryjnie produkowanej wieży hi-fi w PRL. Tworzył ją tuner TST-102 i wzmacniacz WST-102. Zestawy wieżowe „Kleopatra” i „Kleopatra 2” produkowały Zakłady Radiowe Unitra Diora w latach 1975-1979.

Wzmacniacz WSH-402 „Kleopatra 2”

Wzmacniacz ten był wówczas dla mnie uosobieniem moich marzeń o sprzęcie hi-fi. Ważył ok. 8 kg i efektownie wyglądał, miał wiele budzących uznanie amatora włączników z różnymi filtrami, cztery duże pokrętła potencjometrów, a co najważniejsze dawał miły przyjemny stereofoniczny dźwięk. Nie był to wzmacniacz zbyt mocny, gdyż jego moc wyjściową tworzyła końcówka mocy zaledwie o sile 2 razy po 20 Wat, ale przy dość dobrej dynamice wynoszącej 60 dB i paśmie przenoszenia – w granicach od 40 do 16.000 Hz. Ten w miarę dobry obraz psuły nieco duże zniekształcenia liniowe wynoszące ok. 1 procenta. Urządzenie to posiadało trzy wyjścia do zewnętrznych źródeł dźwięku: tunera, gramofonu i magnetofonu., co odbywało się za pośrednictwem kabli ze złączami typu DIN. Te parametry sprawiły, że brakowało mu mocy, a pasmo przenoszenia gubiło większość niskich i wysokich tonów w zamian dając całą gamę szumów i zniekształceń.

Jednak w chwili zakupu wzmacniacz ten wydawał się wymarzonym sprzętem, zwłaszcza, że wcześniej muzyki słuchałem na radiomagnetofonie Unitra „Maja”, a więc urządzeniu dalekim od doskonałości. W tym czasie dla każdego melomana w Polsce, był to sprzęt nieosiągalny z powodu ceny i braku nawyku słuchania przez większość obywateli naszego kraju muzyki na sprzęcie dobrej jakości. Pomimo wspomnianych wad wzmacniacz ten dawał miłe analogowe brzmienie, pozbawione nadmiernej głośności (przesterowań) i mechanicznej analityczności.

Tuner TSH-402A „Kleopatra 2”

Tuner ten ważył ok. 4 kg i wizualnie był powiązany ze wzmacniaczem. Tuner i wzmacniacz miały trochę nietypowe wymiary, bo były nieco mniejsze od innych sprzętów produkowanych wcześniej i później w Polsce i na świecie. Tuner posiadał moduł z programatorem umożliwiającym zaprogramowanie i zapamiętanie pięciu stacji na UKF, a także wychyłowy wskaźnik poziomu sygnału, ale wizualnie dość prymitywny. Zgodnie z obowiązującymi w PRL normami UKF był dostrojony w jego dolnym zakresie (65,5-73 MHz). Tuner ten mógł odbierać program w systemie mono i stereo. Jego parametry nie były zbyt imponujące, gdyż jego pasmo przenoszenia ograniczało się zakresem od 40 do 12.500 Hz, a dynamika dla FM wynosiła tylko 26 dB. Natomiast zniekształcenia ogólne sięgały w nim ok. 3 dB.

Zamontowany w tunerze odbiornik pozwalał też na słuchanie stacji nadających na falach długich, średnich i krótkich. O ile jakość dźwięku na UKF była w miarę przyzwoita, to na pozostałych zakresach pozostawiała wiele do życzenia. Szczególnie wiele zakłóceń było na falach średnich i krótkich, a zwłaszcza na tych pasmach na których nadawało Radio Wolna Europa. Dość często zdarzało się nawet na UKF, że sygnał stereofoniczny zawierał tak wiele szumów, że praktycznie nie dało się go słuchać. Tym nie mniej w pierwszych dwóch latach mojej przygody z muzyką (1980-1981) tuner ten był dla mnie głównym źródłem pozyskiwania muzyki z audycji Polskiego Radia.

Zestaw głośnikowy Unitra Tonsil ZG-25C

Wraz z wieżą „Kleopatra 2” nabyliśmy także komplet kolumn głośnikowych. Był to zestaw dwóch kolumn pod nazwą ZG 25C wyprodukowanych przez państwowy koncern Unitra Tonsil. Były to jedne z pierwszych w PRL kolumn głośnikowych spełniających normy hi-fi. Model ten produkowano w tych samych latach co zestawy „Kleopatra”.

Były to kolumny dwudrożne z obudową zamkniętą (compact), wewnątrz wypełnioną materiałem dźwiękochłonnym, najczęściej w kolorze ciemny orzech, z czarnym tyłem. Każda z kolumn ważyła po ok. 9 kg, miała moc 25 Wat (przy 4 ohmach) i dysponowała pasmem przenoszenia w przedziale od 50  do 20.000 Hz.

Przednie ścianki tych kolumn wykończone były przymocowaną na stałe dekoracyjną tkaniną - jak się później okazało dość rzadką i drogą. Był to dźwięko- przepuszczalny materiał o nazwie "Vynair" o charakterystycznej srebrno-czarnej teksturze. Materiał ten był bardzo odporny na rozdarcia, ale nie produkowano go w Polsce, stąd wraz z pojawieniem się trudności ekonomicznych w 1980 r. zaprzestano jego importu i stosowania.

W odschłuchu kolumny te były nieco głuche i pozbawione szczegółów dolnego i górnego pasma. Jednak miały też zaletę w postaci stosunkowo ciepłego i przyjemnego brzmienia.

Magnetofon kasetowy ZRK M532SD

Ojciec kupił ten magnetofon na tym samym kiermaszu w Jastrzębiu-Zdroju, co wieżę „Kleopatra 2”. Podobnie  jak ta wieża należał on do Rodziców. W okresie gdy nie miałem własnego sprzętu hi-fi używałem go do nagrywania muzyki z audycji radiowych. Z racji wykończenia panelu przedniego magnetofon ten nazywany był „tapeciakiem”, a jego producentem były Zakłady Radiowe Kasprzaka w Warszawie. Wizualnie nawiązywał on do wzornictwa magnetofonów japońskich z połowy lat 70.

Magnetofon ten ważył ok. 3 kg i spełniał wówczas moje oczekiwania co do dźwięku w systemie stereofonicznym, ale nie był klasy hi-fi. Zamontowano w nim m.in. przełącznik wyboru rodzaju taśmy (żelazowa, chromowa), układ redukcji szumów DNL, dwa potencjometry suwakowe poziomu zapisu oraz towarzyszące im dwa wskaźniki wychyłowe. Jego głównymi wadami były: dość toporna i przestarzała mechanika, brak systemu redukcji szumów Dolby, duże odchylenia przesuwu taśmy (ok. 2 procent), a także dość niskie parametry nagrywanego i odtwarzanego dźwięku.

Jego pasmo przenoszenia przy taśmach żelazowych obejmowało zakres od 40 do 12.000 Hz, a chromowych wzrastało do 14.000 Hz, ale nawet wówczas nie były to parametry zbyt dobre. Równie kiepsko przedstawiała się dynamika rejestrowanego i odtwarzanego dźwięku wynosząca przy taśmach żelazowych jedynie 52 dB a chromowych 55 db. Magnetofon ten miał też dość dużą odchyłkę w prędkości przesuwu taśmy sięgają ok. 2 procent.

Gdy urządzenie było nowe i nagrywało się na nim dźwięk na słabych taśmach Stilon Low Noise, to ich odsłuch robił wrażenie głównie dzięki zapisowi stereofonicznemu, gdyż słuchało się nagrań nagranych w systemie monofonicznym to uwidaczniały się wszystkie jego wady, a więc brak wysokich tonów i głuche brzmienie tonów niskich. Tym nie mniej i tak wspominam jego eksploatację dość dobrze, bo był moim pierwszym stereofonicznym magnetofonem, o czym informował zresztą wielki napis „stereo” na jego przednim panelu. Robiło to wielkie wrażenie, zwłaszcza w sytuacji, gdy uświadomimy sobie, że w przeciwieństwie do krajów zachodnich, w tym czasie stereofonia w Polsce wciąż znajdowała się dopiero w fazie wdrażania do masowego obiegu.


Pomimo, że mogłem nagrywać swe ulubione audycje muzyczne na kasetach wciąż marzył mi się własny dobry sprzęt do nagrywania i odtwarzania muzyki, co spotykało się przez długi czas z dezaprobatą moich Rodziców uważających plany takiego zakupu za bardzo nieodpowiedzialne i bezsensowne. Jednak ja chciałem mieś coś swojego i lepszego niż sprzęt hi-fi jaki zakupił Ojciec. Gdy już nazbierałem potrzebną sumę pieniędzy, co nie było łatwe, bo dobry sprzęt stereofoniczny był także w PRL bardzo drogi, to okazało się, że nie mogę go kupić z powodu braku towarów w Polsce po strajkach sierpniowych w 1980 r.

W końcu jednak udało mi się dzięki pomocy Ojca i jego znajomych skompletować w latach 1981-1982 własną wieżę hi-fi. Tworzył ją radioodbiornik „Radmor” z zestawem głośnikowym oraz dwa magnetofony: szpulowy „Aria” i kasetowy: „Finezja 3”.

Radioodbiornik Unitra Radmor 5102 QQ

Już w okresie PRL odbiornik radiowy Radmor 5102 Quasi Quadro był urządzeniem na poły legendarnym, głównie z powodu wysokiej ceny. Egzemplarz jaki miałem nabyłem w sklepie w Jastrzębiu-Zdroju w kwietniu 1981 r. dzięki kilku latom oszczędzania i szczęśliwemu trafowi. Radioodbiornik ten (obecnie urządzenia takie nazywa się receiverami) produkowany był przez Zakłady Radiowe w Gdyni, faktycznie były to zakłady produkujące radiostacje dla wojska. Była to ulepszona wersja radioodbiornika znanego jako Radmor 5100 produkowanego w latach 1976-1979 i uważanego za szczytowe osiągnięcie polskiej elektroniki użytkowej audio w okresie PRL.

Produkcja nowej serii, a więc tej z której pochodził mój egzemplarz, rozpoczęła się w 1979 r. W stosunku do poprzednika najbardziej widoczną zmianą było dodanie filtru kontur (ang. loudness) oraz zmiana wartości funkcji wyciszenia wzmocnienia do -20dB (dla 5102). W nowym modelu 5102 zastosowano trzyczęściową drewnianą obudowę (użytą także do modeli 5102T i 5102TE). Takie drewniane obudowy także na zachodzie zarezerwowane były tylko do najdroższego sprzętu najwyższej klasy.

Z biegiem czasu z powodu braków dewizowych w tej serii Radmora drogie komponenty np. zagraniczne szybki wskaźników w kolorze niebieskim zastępowano stopniowo tańszymi częściami np. szybkami przeźroczystymi by w końcu w ich miejsce wprowadzić dość koszmarne diody. Podobne zmiany dotyczyły też elektroniki we wnętrzu urządzenia. Ja miałem jeszcze pierwotnie wytwarzany egzemplarz z tymi niebieskimi szybkami.

Nabyty przeze mnie odbiornik był potężny w sensie dosłownym, bo ważył ponad 10,5 kg. Posiadał modułową konstrukcję i składał się z 17 bloków/płytek połączonych ze sobą wiązkami kabli. Taka budowa i indywidualna karta pomiarów miały zagwarantować najwyższą jakość każdego egzemplarza urządzenia.

Urządzenie i jego panel przedni podzielono w ten sposób, że na jego lewej części umieszczono wzmacniacz i jego podzespoły, czyli włącznik główny, wychyłowe wskaźniki siły sygnału, pokrętłami głośności i barwy dźwięku. W środkowej części umieszczono diodę informująca o tym, czy sygnał nadawany jest w stereo, a pod nią skokowy przełącznik funkcji wzmacniacza z wyjściami do radioodbiornika, gramofonu, magnetofonu i uniwersalny. Obsługiwał on gramofony z wkładkami magneto- i piezoelektrycznymi. Wzmacniacz ten miał bardzo dobre, jak na ówczesne warunki, parametry techniczne. Jego pasmo przenoszenia wynosiło od 20 do 30.000 Hz przy zniekształceniach wynoszących 0,3 procent i dynamice w wysokości 60 dB.

Po prawej stronie urządzenia znajdowały się instalacje tunera, a więc moduł z ośmioma programowalnymi stacjami radiowymi, wskaźniki ze skalą na UKF, poziomu sygnału i jego dostrojenia, a także przełącznik umożliwiający przełączanie tunera z odbioru stereofonicznego na monofoniczny, co było użyteczne w przypadku zakłóceń w odbiorze sygnału radiowego. Sam tuner obsługiwał wyłącznie fale długie i dolne pasmo UKF (65,5-73 MHz), a jego pasmo przenoszenia wynosiło od 40 do 15.000 Hz przy zniekształceniach w stereo wynoszących 0,7 procent a w systemie mono 0,3 procent.

Radioodbiornik ten produkowany był w kolorach: czarnym (aluminium oksydowane) i srebrnym. Ja posiadałem polską wersję tego odbiornika w kolorze czarnym. W czasach swej świetności Radmor 5102 spełniał wszelkie normy hi-fi oraz DIN, a jego wyposażenie w dwie końcówki mocy pozwalało na uzyskanie efektu „quasi quadro” („prawie kwadro”) czyli ambiofonii.

Pamiętam, że radioodbiornik ten miał bardzo dobry i czuły tuner na UKF, a jego wzmacniacz dawał wyjątkowo dobry dźwięk o nadspodziewanej czystości, a jednocześnie dynamiczny i przyjemny w słuchaniu. Także jego wygląd robił niesamowicie dobre wrażenie, a zwłaszcza podświetlane szybki wskaźników oraz większy w stosunku do innych potencjometr głośności. W sumie był to produkt mogący śmiało konkurować z podobnymi urządzeniami wyprodukowanymi w epoce w krajach zachodnich.

Kolumny głośnikowe Unitra Tonsil 30C-114

Do kompletu do „Radmora” potrzebne był jeszcze zestaw kolumnowy, ale okazało się, że w tym wypadku nie miałem już tyle szczęścia i pomimo podejmowanych działań przez wiele miesięcy nie mogłem go kupić. Zdobyłem go wreszcie dzięki pomocy znajomego Ojca, który załatwił mi je za niewielką opłatą. Był to kolejny udany polski model kolumn hi-fi w obudowie typu compact, dodatkowo wyposażonych w dwu- pozycyjny przełącznik barwy dźwięku "+" i "-" umieszczony z przodu obudowy. Sprawiał on wrażenie nowoczesnego i profesjonalnego.

Każda z kolumn ważyła ok. 11 kg i miała moc 30 wat przy impedancji 4 ohm. Ich pasmo przenoszenia było znacznie lepsze niż głośników zainstalowanych przy wieży „Kleopatra” i wynosiło od 50 do 20.000Hz, większa była także pojemność ich obudowy licząca 20 litrów.

W kolumnach tych membrana głośnika niskotonowego została wysunięta do przodu w stosunku do płaszczyzny płyty przedniej kolumny, a głośnik wysokotonowy z kolei cofnięto do tyłu i umieszczono w specjalnym pierścieniu, dzięki czemu poprawiono jego efektywność. Takie rozwiązanie zmniejszyło zniekształcenia generowane przez zwrotnicę. Zestaw ten produkowany był pod różnymi nazwami m.in. na potrzeby radioodbiorników: „Merkury” i „Radmor”.

Pamiętam, że głośniki te dawały dynamiczny i klarowny dźwięk a więc bardzo dobrej jakości. Naprawdę przyjemnie było słuchać na nich muzyki, zwłaszcza gdy były nowe. Na „Radmorze” i podłączonych do niego głośnikach nagrałem większość audycji z serii „Katalog Nagrań”.

Magnetofon szpulowy Unitra ZRK M2408SD „Aria”

Odkąd u kolegi w Żorach zobaczyłem stereofoniczny magnetofon szpulowy także zapragnąłem mieć taki sprzęt u siebie w domu. Rychło okazało się, że ten model jaki widziałem u niego nie jest już produkowany, więc zastanawiałem się nad nabyciem popularnego wówczas magnetofonu „Dama Pik”, ale koledzy odradzali mi ten pomysł z powodu dziwnych awarii jakim podlegał. Zresztą początkowo nie miało to znaczenia, bo nie miałem pieniędzy na taką inwestycję, a jak już je uzbierałem, to półki sklepowe opustoszały i mój zamiar zakupu takiego sprzętu stał się czystą mrzonką.

Jednak determinacja zawsze sprzyja zamiarom człowieka i tak było również tym razem. Pokonując wszelkie trudności wreszcie nabyłem wymarzone urządzenie w lipcu 1981 r. Był nim magnetofonu szpulowego Unitra ZRK M2408SD „Aria”. Przez pewien czas był on najważniejszą częścią mojego zestawu hi-fi. Było to potężne urządzenie, bo ważące aż 11 kg, oparte na prostej mechanice, a elektronicznie - lampowo tranzystorowe. Na rynki eksportowe produkowano je pod zmienionymi nazwami: np. „Vela” i „Gracja”. Przynajmniej teoretycznie magnetofony te były staranniej wykonane od produktów na rynek polski, przypuszczalnie też do ich budowy używano nieco lepszych podzespołów. Te eksportowe wersje przed sierpniem ’80 sprzedawano też za dolary w Pewexie, co budziło sprzeciw społeczeństwa, a ich wycofanie z tamtejszej sprzedaży było jednym z postulatów strajkujących.

Warto zauważyć, że „Aria” to w praktyce cztery modele magnetofonów różniących się od siebie szczegółami konstrukcyjnymi: M2407S, M2408SD, M2411S i M2412SD. Prototypem tych urządzeń był magnetofon oznaczony jako M2407 produkowany od 1979 roku. Jego część mechaniczna bazowała na udoskonalonych projektach znanych z magnetofonów z serii ZK240, a część elektroniczna na doświadczeniach wypracowanych w konstrukcjach z serii M2403 (taki widziałem u kolei w Żorach). Magnetofony z serii „Aria” mogły pracować w pozycji poziomej i pionowej – to ostatnie, dzięki specjalnym nóżkom, w lekkim przechyle.

Magnetofony z serii „Aria” w przeciwieństwie do poprzedników miały całkowicie nową formę zewnętrzną opartą na solidnej ramie nośnej. Wykonana z czarnego tworzywa (polistyren) obudowa podzielona została na dwie części: przednią i tylną. Część przednią podzielono na dwie części: szerszą w której znajdował się główny mechanizm magnetofonu, w tym głowice i system sterowania i węższą w której umieszczono potencjometry wysterowania odsłuchu.

Wszystkie operacje sterowania magnetofonem odbywały się za pośrednictwem przełączników mechanicznych. Główne funkcje obsługiwało sześć dużych czarnych plastikowych klawiszy (nagrywanie, odtwarzanie, przewijanie, zapisywanie), z kolei suwaki wykonane były z przezroczystego polistyrenu. Modele typu deck (M2408 i M2412) miały wyłącznik główny sprzężony z przełącznikiem wyboru prędkości, natomiast egzemplarze ze wzmacniaczem miały dodatkowy przycisk w prawej górnej części panelu przedniego.

Magneton dysponował dwoma prędkościami przesuwu taśmy: 9,53 i 19,05 cm/s przy odchyłce prędkości: dla 9,53 cm/s  - ok. 0,25 procent, a dla 19,05 cm/s – ok. 0,2 procent. Obsługiwał szpule o maksymalnej średnicy 18 cm. Posiadał wejścia do następujących urządzeń: radia, tunera, magnetofonu, telewizora, mikrofonu i gramofonu z wkładką piezo i magnetoelektryczną. Jego pasmo przenoszenia było zróżnicowane w zależności od przesuwu taśmy, przy prędkości 9,53 cm/s wynosiło od 40 do 16.000 Hz, a przy prędkości 19,05 cm/s wzrastało do 18.000 Hz. Ważony odstęp od zakłóceń tego magnetofonu, czyli dynamika odtwarzanego na nim dźwięku wynosiła ok. 58 dB.

Na początku lat 80. magnetofony szpulowe były już przeżytkiem dogorywającym w katalogach czołowych firm produkujących sprzęt hi-fi. Głównym tego powodem była kłopotliwa obsługa szpul i taśm, wielkie gabaryty, zawodna mechanika, a także dość duży hałas, zwłaszcza przy przewijaniu szpul. Wszystkie te wady miała także „Aria” przy czym ciągle przewyższała prawie każdy inny produkowany wówczas w PRL magnetofon jakością dźwięku. Nawet na mniejszej prędkości, czyli 9,53 cm/s dawała bardzo przyzwoity dźwięk, a na tej wyższej (19,05 cm/s) był to już dźwięk porównywalny z magnetofonami podobnej klasy produkowanymi w za granicą. Oczywiście w kraju produkowano także lepsze magnetofony, np. szpulowy „Koncert”, ale było to urządzenie półprofesjonalne i bardzo drogie. W tamtym czasie nie wiedziałem nawet że takie istnieje, a nawet gdybym to wiedział nie mógłbym go kupić, bo nie było w zwykłej sprzedaży.

Właśnie na tym magnetofonie nagrałem większość nagrań wybranych z audycji „Katalog Nagrań”. Nie było to przypadkowe i wynikało z czystej technicznej i ekonomicznej kalkulacji. Był to tzw. magnetofon czterościeżkowy, gdyż do zapisywania przystosowano w nim dwie ścieżki monofoniczne (1/4 i 3/2) tworzące razem cztery ścieżki zapisu (stąd nazwa). W wypadku zapisu stereofonicznego nagrania dokonywano wspólnie na obydwu z nich. Jakość nagrania była bardzo dobra, ale kosztem zwiększonego zapotrzebowania na taśmę.

Przy zapisie monofonicznym na każdej stronie taśmy szpulowej można było zapisać dwie oddzielne ścieżki, co z dwoma kolejnymi ścieżkami po drugiej stronie szpuli czyniło razem cztery ścieżki. Dzięki stosowaniu zapisu monofonicznego na jednej szpuli można było więc pomieścić bardzo wiele płyt. W wypadku „Katalogu Nagrań” nie trzeba było stresować się faktem, że nagrywa się w mono, bo i tak audycja przez większość czasu nadawana była wyłącznie w tym systemie, a nagrywając z niej wybrane płyty z dyskografii oszczędzało się taśmę.

Przez pierwszy rok po zakupie magnetofon „Aria” działał bardzo dobrze, ale z biegiem czasu dały o sobie znać jego słabości, czyli głównie słaba mechanika. Ujawniało się to w zakłóceniach toru prowadzenia taśmy na głowicy odczytującej, co prowadziło do jej zgniatania, a także w pracy systemów sterowania ruchem magnetofonu (dźwignie i napęd). Te coraz częstsze awarie uniemożliwiające mi swobodne nagrywanie i odtwarzanie zniechęciły mnie do tego magnetofonu, a w końcu skłoniły do jego sprzedaży. Wraz z nim pozbyłem się także wszystkich taśm szpulowych jakie miałem, a więc także gromadzonego przez lata archiwum nagrań, które w większości pochodziły z audycji „Katalog Nagrań”. Teraz żałuję, że nie zostawiłem sobie tych taśm, ale czasu i błędnych decyzji już się nie cofnie.

Magnetofon UNITRA ZWM Lubartów M551S „Finezja 3”

Na początku lat 80. moim głównym sprzętem hi-fi był radioodbiornik „Radmor” z kolumnami, a także magnetofon szpulowy „Aria”. Gdy jednak pewnego razu zobaczyłem w sklepie nowoczesny magnetofon kasetowy z kasetą ładowaną w pionie zamarzyłem także o takim sprzęcie. Rychło okazało się, że w warunkach niedoboru towarów w okresie stanu wojennego zakup takiego urządzenia był praktycznie niemożliwy. Magnetofony takie były produkowane w Polsce, ale prawie cała produkcja wysyłana była przez państwo komunistyczne na Zachód jako spłata zaciągniętych wcześniej kredytów.

Trzeba powiedzieć, że i tak miałem jednak wiele szczęścia, bo w kwietniu 1982 r. udało mi się kupić w Jastrzębiu-Zdroju magnetofon kasetowy M551S „Finezja 3” produkowany przez Unitra ZWM Lubartów. Nie miał ona wymarzonej przez mnie kasety ładowanej w pionie na panelu czołowym, gdyż klapka na kasetę umieszczona była w nim poziomo, ale był dla mnie dostępny.

Była to udoskonalona wersja magnetofonu M-536SD „Finezja 1” produkowanego od 1979 r. przez Zakłady Radiowe im. Kasprzaka w Warszawie a następnie przez Zakłady Wytwórcze Magnetofonów (ZWM) w Lubartowie. Urządzenia z tej serii były pierwszymi polskimi magnetofonami kasetowymi klasy hi-fi.

Magnetofon M551S „Finezja 3” ważył 4,5 kg i już wizualnie prezentował się dobrze. Wrażenie robił dwudzielny przedni panel, którego jedna część była lekko uniesiona w górę przypominając profesjonalne urządzenia studyjne. Wyposażono go w system redukcji szumów DNL i RS (wcześniejszy model miał Dolby B), automatyczny przełącznik rodzaju taśmy oraz układy automatycznej regulacji poziomu zapisu i autostop. Wyposażono go też w wzmacniacz mocy (2 × 7 W) wraz z aktywnym przedwzmacniaczem regulacji tonów wysokich i niskich, co umożliwiało zainstalowanie do niego niewielki kolumn i samodzielne odtwarzanie muzyki. Urządzenie to miało wyjścia umożliwiające podłączenie radia, wzmacniacza (zewnętrznego), słuchawek i własnych głośników (o czym już wspomniano)

Parametry tego magnetofonu były znacznie lepsze niż osławionego „tapeciaka”, ale i tak nie były one zbyt dobre. Jego pasmo przenoszenia wynosiło dla taśm żelazowych jedynie od 40 do 12.500 Hz, a dla taśm chromowych wzrastała do 14.000 Hz. W zależności od rodzaju użytej taśmy i wybranego systemu redukcji szumów zróżnicowana była też jego dynamika. Przy aktywnym systemie RS dla taśm żelazowych dynamika wynosiła ok. 58 dB, a przy taśmach chromowych 59 dB. Nierównomierność przesuwu taśmy w tym magnetofonie wynosiła ok. 0,2 procent.

Pomimo możliwości pracy z taśmami żelazowymi i chromowymi magnetofon charakteryzował się dość słabą dynamiką, pasmem przenoszenia i zniekształceniami dźwięku. Jednak najbardziej niedopracowana i przestarzała była jego mechanika, co było typowe dla polskich magnetofonów tego okresu. Obsługa klawiszy sterujących funkcjami nagrywania i odtwarzania tego magnetofonu wymagała od użytkownika sporo siły i była wyjątkowo toporna. Dawał się też odczuć brak systemu Dolby polepszającego dynamikę, który w tym czasie był już standardem w magnetofonach produkowanych na świecie.

Na magnetofonie tym nagrywałem gównie audycje nadawane w systemie stereofonicznym, gdyż kasety, nawet te polskie były stosunkowo drogie, więc starałem się je oszczędzać tylko na taki zapis. Monofoniczną audycję „Katalog Nagrań” nagrywałem na nim tylko sporadycznie, zwłaszcza podczas awarii magnetofonu „Aria” a także w przypadku gdy brakowało mi taśm szpulowych ( w połowie lat 80 ich produkcja znacznie zmalała i trudniej było je kupić).

Nośniki do nagrywania

Szpule

Do nagrywania na magnetofonach szpulowych w PRL używano prawie wyłącznie taśm na szpulach tylko dwóch producentów: polskiej firmy ZWCh Chemitex Stilon z Gorzowa Wielkopolskiego (taśmy Chemitex Stilon) oraz wschodnioniemieckiej firmy ORWO Wolfen (taśmy ORWO). W obu wypadkach taśmy te wykonane były z poliesteru (świecąca strona zewnętrzna, strona magnetyczna matowa) i produkowano je na bazie technologii niemieckich, a konkretnie technologii firmy AGFA. Różnica polegała na tym, że Polacy wykupili licencję, a ORWO tego nie zrobiło przez co firmę tę spotykały międzynarodowe szykany. Oba te rodzaje taśm dostępne były w kilku standardowych długościach, m.in. 360, 560 i 730 m.

Ja używałem najczęściej szpul o długości 540 m (15 cm średnicy) a rzadziej na szpul 730 m (18 cm średnicy). Te większe szpule były większe i bardziej oporne do przesuwu przez silniki magnetofonu, z tego powodu występowały przy nich zakłócenia przesuwu taśmy, co prowadziło do jej wciągania przez mechanizm napędowy. Wciągnięte taśmy ulegały pognieceniu, a zarazem uszkodzeniu mechanicznemu, co miało wpływ na jakość nagranego na nich dźwięku. Z tego powodu starałem się używać tych większych szpul jak najmniej.

Przy magnetofonie szpulowym występowała też konieczność posiadania dodatkowych pustych szpul koniecznych do przewijania przesuwającej się taśmy ze szpul pełnych. Szpule z taśmą były najczęściej przeźroczyste, ale te puste produkowano także jako pełne, czyli nieprzeźroczyste. Ja także miałem takich dodatkowych szpul kilka jedna z nich była wykonana z szarego plastiku.

Szpule 540 m umożliwiały zapis stereofoniczny do 240 minut (po 120 minut na stronie) po obu stronach szpuli przy prędkości 9,5 cm/s. Natomiast przy prędkości 19,05 cm/s na obu stronach można było zapisać po 60 minut muzyki (czyli na obu stronach 120 minut). Przy nagrywaniu w systemie monofonicznym z prędkością 9,5 cm/s, co preferowałem, mogłem nagrać po 240 minut na każdej stronie szpuli, co na dwóch stronach szpuli dawało razem astronomiczna liczbę 480 minut nagrania. Dzięki temu systemowi mogłem dokonać dość sporej archiwizacji płyt prezentowanych w Polskim Radio, a zwłaszcza w audycji „Katalog Nagrań”.

W obu wypadkach technologia ich produkcji opierała się na zdobycznych technologiach opracowanych jeszcze przez Niemców w latach 30-40. Stąd pomimo różnych ulepszeń, w tym czasie były to już nośniki mocno przestarzałe i pomimo dumnego napisu „Low Noise” (nisko szumowa) faktycznie były to taśmy dość mocno szumiące. Sam nośnik magnetyczny był też dość toporny mechanicznie, stąd taśmy te dość mocno dosłownie zdzierały głowice zapisująco-odtwarzające w magnetofonach. Według jednej z opinii jaka wówczas krążyła wśród fonoamatorów taśmy Stilon były nieco lepsze niż ORWO i mniej niszczyły głowice.

Oczywiście można było kupić w Pewexie taśmy szpulowe dużo lepszej jakości produkowane przez wielkie koncerny, np. TDK, Sony, BASF, AGFA, ale mało kogo było stać na taki wydatek a już na pewno nie takiego młodego i mało zarabiającego chłopka jakim wówczas byłem.

Kasety magnetofonowe

Podobnie jak w wypadku szpul, także przy okazji nagrywania na magnetofonie kasetowym używałem prawie wyłącznie kaset wyprodukowanych w PRL. Jednak w tym wypadku był nieznacznie większy wybór producentów i rodzajów kaset. W tym czasie kasety magnetofonowe produkowały dwa przedsiębiorstwa (oczywiście państwowe): znane już ZWCh Stilon Gorzów oraz ZWCh Wiskord Szczecin. W zależności od rodzaju nośnika w tych kasetach, produkty to jednej a to drugiej z tych firm uważane były za lepsze. Ja w większości używałem kaset wyprodukowanych przez zakłady Stilon w Gorzowie.

Generalnie kasety w PRL produkowano w dwóch standardowych długościach: C-60 i C-90. Te pierwsze pozwalały na zapisanie 30 minut na jednej stronie (na całości 60 minut nagrania), a drugie na zapis 45 minut na stronie (po obu stronach na 90 minut nagrania). Wszystko to oczywiści przy standardowych wymiarach kasety i szerokości taśmy magnetycznej. Taśma w kasecie dostosowana była do przesuwu z prędkością 4,76 cm/s.

Wygląd i parametry kaset magnetofonowych (Comapct Casette) ustalone zostały przez firmę Philips, która je opatentowała w 1963 r. Ze względu na rodzaj nośnika magnetycznego kasety te dzieliły się na żelazowe (Typ I - Normal position, IEC-I, Fe2O3) i chromowe (Typ II - High position, IEC-II, CrO2). Z biegiem czasu doszły do tego kasety z nośnikami mieszanymi: żelazowo-chromowymi i metalowe. Im bardziej wymyślny nośnik, tym kaseta była droższa, także te produkowane w PRL.

Pierwotnie kasety przeznaczone były do zadań reporterskich, więc nagrywania wywiadów itp. Dopiero stopniowo dostrzeżono możliwość ich wykorzystania do nagrywania muzyki. W takim charakterze upowszechniły się dopiero w latach 70. kiedy powstały pierwsze niezawodne magnetofony kasetowe o dobrej jakości dźwięku. Kasety magnetofonowe były produkowane przez wszystkie znaczniejsze firmy elektroniczne. Do znanych mi kaset należały produkty: AGFA, BASF, Maxell, Scotch, Sony, TDK. Niektóre z nich można było kupić w Pewexie, ale ich cena w przeliczeniu na złotówki była bardzo wysoka. Wśród zachodnich kaset sprzedawanych w PRL najbardziej popularne były te produkowane przez firmę TDK. Ja niestety nie miałem ani jednej takiej kasety.

W czasach młodości używałem prawie wyłącznie prostych polskich kaset żelazowych (Low Noise) ze Stilon Gorzów, ale z biegiem czasu także ich ulepszonej wersji znanej pod nazwą „Ferrum forte”. Jedynie sporadycznie używałem polskich kaset chromowych. Te ostatnie produkowane były tylko przez Zakład Chemitex Wiskord Szczecin. Były one dużo trudniej dostępne i droższe, dlatego miałem tylko dwie takie taśmy.

Podobnie jak szpule, taśmy do kaset magnetofonowych produkowane były na licencji niemieckiej firmy AGFA. Parametry tych najtańszych taśm żelazowych były bardzo marne, wbrew nazwie bardzo one szumiały, miały słabe pasmo przenoszenia i kiepską dynamikę. Generalnie ich dynamika wahała się od 55-60 dB, a szerokość przenoszonego pasma od 10-16 kHz. W sumie ówczesne polskie kasety magnetofonowe nagrywały i odtwarzały muzykę gorzej niż szpule w magnetofonach szpulowych.

Najczęściej używałem kaset C-60 i C-90, ale miałem też kilka kaset C-120, które umożliwiały godzinny zapis po każdej stronie kasety. Na Zachodzie także produkowano takie kasety i choć były one dużo lepszej jakości nie zalecano ich do magnetofonów o słabych napędach. Jednak pomimo tego, że taki sprzęt znajdował się prawie wyłącznie w sprzedaży w Polsce, nasi producenci kaset nie ostrzegali o skutkach stosowania tych taśm na nieodpowiednim sprzęcie. Oczywiście skutki stosowania  kaset C-120 tragiczne, gdyż ich cienkie taśmy bardzo często wkręcały się w mechanizm magnetofonu, co prowadziło do ich uszkodzenia. Dodatkowo osłabiały i tak słabe silniki i tory przesuwu taśmy w polskich magnetofonów kasetowych zwiększając ich awaryjność.

Zakończenie

Większość wybranych płyt z audycji „Katalog Nagrań” nagrałem na szpulach, a następnie odtwarzałem na magnetofonie szpulowym „Aria”. Motywy wyboru tego nośnika do nagrywania tej audycji opisałem już wcześniej. W tym miejscu nie będę już tego powtarzał, ale powiem tylko tyle, że w swoim czasie uzbierałem dość obszerną kolekcję taśm z archiwalnymi zapisami tej audycji. Niestety całe to archiwum przepadło wraz ze sprzedażą w 1987 r. magnetofonu „Aria” i wszystkich taśm szpulowych jakie posiadałem. Teraz żałuję, że nie zostawiłem sobie chociaż kilku takich szpul z nagraniami. Po latach zakupiłem na bazarze jedną taką szpulę, ale oczywiście już bez moich nagrań.

Podobnie jak inne nośniki, tj. płyta gramofonowa i kompaktowa, także taśmy magnetyczne, na szpuli czy w kasecie, dają specyficzny tylko dla siebie dźwięk. Brzmienie dobrych i dobrze nagranych magnetofonowych taśm analogowych jest bardzo dobre, m.in. pozbawione trzasków płyty winylowej, ale też bardziej ciepłe i naturalne niż nagrań zarejestrowanych cyfrowo np. na płycie kompaktowej.

Słuchanie muzyki z magnetofonu szpulowego dostarczało też osobom je posiadającym podobnych doznań jak miłośnikom gramofonów analogowych i płyt winylowych. Działo to się tak za sprawą konieczności wykonywania tych samych nieco rytualnych czynności przy przygotowaniu szpuli do odtwarzania, co płyty winylowej do odtworzenia na gramofonie. W obu wypadkach dźwięk był analogowy i naturalny dla człowieka. Także samo odtwarzanie muzyki w magnetofonie szpulowym przynosiło podobne efekty wizualne, co odtwarzanie płyty winylowej w gramofonie. Kręcące się szpule i refleksy świetlne w klapie ochronnej magnetofonu bardzo przypominały te jakie się widziało przy odtwarzaniu kręcącej się płyty winylowej na talerzu gramofonu i jej odbiciu w klapie ochronnej gramofonu.

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Opis audycji „Katalog Nagrań” 1980-1987 - część 8

Grzegorz Wasowski

Głównym twórcą audycji “Katalog Nagrań” był Grzegorz Wasowski[1] (ur. 11 IV 1949 r. w Warszawie), jeden z bardziej znanych obecnie polskich dziennikarzy radiowych, a także satyryk i aktor. W tym roku będzie miał 70 lat, jest emerytem, dostojnym jubilatem odznaczonym Srebrnym Krzyżem Zasługi i Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Szkoda że tak niewielu pamięta o tym, że był także pomysłodawcą i wykonawcą audycji radiowej “Katalog Nagrań”. Przygotowywał ją  pomiędzy swym 31 a 38 rokiem życia.

Pochodzi z rodziny polsko-żydowskiej o inteligencko-szlacheckim rodowodzie. Jest człowiekiem niesłychanie błyskotliwym i obytym w świecie kultury. Sam o sobie mówi, że jest miłośnikiem wszystkiego co dobre. Z drugiej strony jest przykładem tego w jaki sposób pochodzenie i koligacje rodzinne ułatwiają życie komuś, kto urodził się we właściwej rodzinie. Początki jego kariery w peerelowskich mediach nie byłaby przecież możliwe, gdyby nie zasługi i wysoka pozycja jego ojca i dziadka.

Nie chcę jednak aby te słowa potraktować jako jakąś nagonkę pod jakimkolwiek pozorem, a jedynie - jako osoba, która takich możliwości nie miała - stwierdzam fakt.

Jego ojciec Jerzy Wasowski (1913-1984) znany jest głównie jako współtwórca i członek Kabaretu Starszych Panów (razem z Jeremi Przyborą, przedwojennym spikerem radiowym), a także kompozytor piosenek i autor opraw słuchowisk radiowych. Faktycznie z zawodu był inżynierem akustykiem, a kabareciarzem stał się raczej z przypadku, w czym pomogły mu okoliczności i niewątpliwy talent. W Polskim Radiu pracował już w okresie przedwojennym jako inżynier odpowiedzialny za dźwięk i transmisję nagrań.

Po zakończeniu II wojny światowej rozpoczął pracę w Polskim Radiu jako spiker oraz specjalista działu technicznego. Wkrótce zaczął też występować jako aktor i kompozytor w teatrach warszawskich. W latach 1948-1954 był szefem działu reżyserii muzyki i nagrań, potem pełnił funkcję głównego inżyniera akustyka, a wreszcie zastępcy dyrektora w dziale emisji programów. W latach 1954-1973 skoncentrował się na reżyserii radiowej, ale był też reżyserem teatralnym. W latach 1977-1979 był doradcą Macieja Szczepańskiego, legendarnego komunistycznego szefa Radiokomitetu w epoce Gierka, do spraw muzyki rozrywkowej. Przez większość życia udzielał się także jako lektor i aktor[2].

Matką Grzegorza Wasowskiego była aktorka Maria Janecka-Wasowska[3] (1928-2012) z d. Dobrzyńska związana ze scenami teatralnymi Warszawy. Jej głosu użyto w dubbingu tytułowego Jacka (Lech Kaczyński) w filmie „O dwóch takich co ukradli księżyc”. Warto zauważyć, że jej babka, Matylda Braunowa z Rumowskich (1862-1932), także była aktorką.

Osobą, która najbardziej wspierała Grzegorza Wasowskiego w początkach jego kariery radiowej był na pewno ojciec. Jednak Jerzy Wasowski, choć miał dobre kompetencje nie zostałby pozytywnie zweryfikowany przez nowe komunistyczne władze po 1945 r., gdyby z kolei nie zasługi jego ojca Józefa Wasowskiego (1885-1947).

Józef Wasowski naprawdę nazywał się Józef Wassercug i był dziennikarzem polskich i żydowskich gazet wydawanych w kraju w latach 20.-30. XX w. Od 1923 r. był członkiem o pseudonimie „Widz” warszawskiej loży masońskiej „Kopernik”. W II Rzeczypospolitej był m.in. szefem wydziału prasowego w MSZ (do 1923), a następnie (do 1932) redaktorem naczelnym Polskiej Agencji Publicystycznej. Ponadto był wykładowcą i wicedyrektorem w Wyższej Szkole Dziennikarskiej.

W okresie II wojny światowej znalazł schronienie w dobrach hrabiego Zamojskiego. W okresie okupacji nawiązał ścisłe kontakty z komunistami, stąd w latach 1944-1945 został pierwszym przewodniczącym Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Od 1944 r. był dyrektorem departamentu w Ministerstwie Informacji i Propagandy, a także redaktorem naczelnym „Kuriera Codziennego”. Formalnie działał w Stronnictwie Demokratycznym (właściwie jego komunistycznej przybudówce) i jako jego wiceprezes wchodził w skład Rady Naczelnej SD. Z jego ramienia w 1945 wszedł do Krajowej Rady Narodowej, a w 1947 r. jako poseł do Sejmu Ustawodawczego. Były to organy, które tworzyły nowy socjalistyczny ustrój Polski po 1945 r.[4]

Wspomniane okoliczności, czyli wysokie usytuowanie w hierarchii medialnej jego ojca, i działalność polityczna jego dziadka, wyjaśniają w miarę bezbolesny przebieg kariery radiowej Grzegorza Wasowskiego i jego dziwnego przetrwania wielu czystek w mediach w okresie PRL. Nie oznacza to jednak, że Wasowscy byli jakimiś szczególnie gorliwymi komunistami. Analiza ich kariery pokazuje jedynie mechanizmy doboru kadr w każdym państwie, niezależnie od ustroju, a więc fakt, że do lepszych funkcji i stanowisk mają dostęp tylko wybrani ludzie spełniający pewne uwarunkowania polityczne i kulturowe oraz tacy, którzy mieli szczęście znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie.

Grzegorz Wasowski w państwowej radiofonii pracował od 1971 r., czyli od 22 roku życia, ale w dekadzie lat 70. nie był znany szerszemu ogółowi słuchaczy. Jako jeden z przedstawicieli tzw. bananowej młodzieży okresu PRL miał ułatwiony strat zawodowy, ale z jakichś nieznanych mi przyczyn władze miały do niego nieufny stosunek. Z tego względu pod pretekstem wady wymowy nie dopuszczano go do obcowania ze środkiem masowego przekazu jakim był mikrofon radiowy.

Grzegorz Wasowski tak wspomina swój debiut w Programie Trzecim:

„Szkoła w zasadzie mnie nie interesowała. Więcej czasu spędzałem na Agrykoli. Nie chcąc robić wstydu tacie, zdałem maturę. Dla rodziców też, mimo, że mnie nie przymuszali, zdecydowałem się pójść na studia. Ale w roku 1968, kiedy ukończyłem liceum, przy rekrutacji na studia zaczęły obowiązywać punkty za dobre robotnicze pochodzenie. Utraciłem więc pierwszą szansę dostania się na studia, a kolejnych nie wykorzystałem. Tak naprawdę to nie chciałem ich wcale wykorzystywać, bo nigdy nie byłem fanem edukacji zinstytucjonalizowanej. Trzy miesiące przepracowałem w bibliotece Polskiego Wydawnictwa Muzycznego i 31 sierpnia 1971 roku trafiłem na staż do Programu Trzeciego. Stało się to po nieśmiałej propozycji mojego taty, „czy bym nie spróbował, bo może radio mnie zainteresuje”[5].

W innym miejscu dodał:

„1 lutego 1971 roku zaproponowano mi pół etatu za 740 złotych. Ucieszyłem się, ale postawiłem warunek – żebym mógł mieć wystarczającą przerwę na obiad, który jadałem w domu. Na szczęście kierownictwo nie widziało problemu. dostałem zlecenie porządkowania taśm, które wracały w pudłach po nagraniu programu. Tak więc przylepiałem rozbiegówki (zielona na początek, czerwona na koniec, biała stanowiła przerwę).
Nie była to najłatwiejsza praca. Wcześniej koledzy skutecznie unikali opisów, więc informacja, kto śpiewa na danej taśmie, nie była oczywista. Można się było spodziewać każdego. I ja te opisy uzupełniałem. Podawałem także polskie tłumaczenia zagranicznych utworów, sprawdzałem, czy pudełko na taśmę nie jest uszkodzone, czy koszulka założona, czy pierwsze słowa na taśmie zgadzają się z tym, na co mamy nadzieje. Powiem Prost: porządek w archiwach był moją zasługą. Wkrótce byłem też specjalistą w zakresie montażu.
Na początku opiekowałem się programem „Mój magnetofon”. Potem także innymi”[6].

Swój wkład w rozwój audycji muzycznych w Trójce scharakteryzował tak:

„Szybko okazało się, że mam idealne ucho do zestawiania ze sobą utworów, co słuchacze mieli szansę docenić, słuchając przez 17 lat programu „Baw się razem z nami”, który polegał na emisji dwóch godzin zmiksowanej muzyki do tańca. To wydawało mi się świeżą i odkrywczą formuła. Mimo, że z założenia nie udzielałem się w niej głosowo, słuchacze rozpoznawali mnie po repertuarze i sposobie zgrywania utworów, co było dla mnie największą możliwą nagrodą i satysfakcją. […].
Muzyka interesowałem się jeszcze jako dziecko, a od 1959 roku, czyli od dziesiątego roku życia, nagrywałem utwory z radia na magnetofonie Tesla Sonet Duo i zbierałem pocztówki dźwiękowe, a z czasem płyty. Mam taką zasadę, że nigdy nie biorę pod uwagę wyników sprzedaży płyty, jej miejsca na liście przebojów ani też recenzji na jej temat. Zawsze kieruję się własnym gustem i smakiem i zawsze gram tylko to, co mi się podoba, nie ulegając nigdy niczyim sugestiom. Jeżeli utwór lansowany uznam za nic wart, nie ma mowy, bym go zagrał”[7].

Zbiegiem czasu anonimowe dobieranie muzyki do różnych audycji w PR znudziło go, stąd wystąpił z propozycją własnej audycji muzycznej. Tą audycją był właśnie „Katalog Nagrań” emitowany w Programie 3 PR w latach 1980-1987. I choć była to jego audycja autorska, to nie został dopuszczony do jej zapowiadania na antenie radiowej z przyczyn opisywanych już wcześniej.

Generalnie dobrze dobrał wykonawców i płyty do tej audycji. Pominięcie przez Niego wielu wybitnych wykonawców w tej audycji wynikało raczej z braku dostępu do nagrań niż ze złej woli. Najpewniej audycję tę przygotowywał w oparciu o własną płytotekę uzupełnianą niekiedy na potrzeby audycji o płyty użyczone mu przez osoby trzecie np. kolegów z branży. Ja cenię go najbardziej właśnie za przygotowywanie tej audycji, bo dzięki niej mogłem zapoznać się z muzyką która mnie interesowała, a do której w tym czasie nie miałem innego dostępu. Myślę, że takie same odczucia ma wielu innych dawnych słuchaczy tej audycji.

Jego ambicje i umiejętności w pełni rozkwitły dopiero na przełomie lat 80. i 90. XX w. kiedy został głównym współtwórcą audycji „Nie tylko dla orłów”, uznawanej obecnie za kultową. Z perspektywy czasu najbardziej znany jest dzięki występom w programach satyrycznych w TVP: „Za chwilę dalszy ciąg programu” oraz „Komiczny Odcinek Cykliczny”. Zasłynął też jako współtwórca satyrycznego zespołu muzycznego T-RAPERZY ZNAD WISŁY.

W marcu 2009 odszedł z Trójki w związku z odwołaniem dyrektora Skowrońskiego. W latach 2009-2012 pracował w Radiu Wnet, którego był współorganizatorem, ponadto w latach 2013-2015 w radiowej Dwójce prowadził audycję „Wasowski do Kwadratu”. Obecnie prowadzi audycję „Frajdek” w internetowym radiu radiojazz.fm, ale przede wszystkim koncentruje się na pracy w Wydawnictwie Wasowscy mającym na celu utrwalenie dorobku jego ojca.

Dzięki licznym programom radiowym i telewizyjnym w jakich wziął udział od końca lat 80. stał się jednym z bardziej znanych polskich dziennikarzy muzycznych i satyryków. Udzielał się też w dubbingowania filmów np. jego głos był Garfieldem w serii rysunkowych dobranocek. Jego obecne związki z Programem 3 wynikają z tego, że jest członkiem Akademii Muzycznej Trójki.

Jego pierwszą żoną była znana dziennikarka Monika Olejnik (ur. 1956 r.), córka agenta SB majora Tadeusza Olejnika. Z tego związku ma syna Jerzego (ur. ok. 1984 r.) Od 2004 r. jego nową partnerką życiową jest Monika Makowska (ur. 1970 r.), obecnie Makowska-Wasowska, z zawodu filolog rosyjski z praktyki dziennikarka radiowa, producentka i wokalistka amatorka.

Przypisy:

[1] Patrz notka biograficzna w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Wasowski, a także notka biograficzna o nim samym na Jego oficjalnej stronie: http://www.wasowscy.com/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=15&Itemid=122.
[2] Patrz nota biograficzna w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Wasowski.
[3] Patrz notka biograficzna na stronie gazety Fakt: http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/zmarla-aktorka-ktora-pomogla-lechowi-kaczynskiemu-w-slynnym/ljxgt2z.
[4] Patrz notka biograficzna w Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Wasowski.
[5] E. WINNICKA, C. ŁAZARKIEWICZ, Zapraszamy do Trójki, Warszawa 2012, s. 27.
[6] Tamże, s. 71.
[7] Tamże, s. 175-176.

wtorek, 5 marca 2019

Opis audycji „Katalog Nagrań” 1980-1987 - część 7


 Zapis w pamięci słuchaczy

W okresie PRL-u audycja „Katalog Nagrań” była szczególnie ceniona przez radiosłuchaczy za systematyczną prezentację całych dyskografii z płytami różnych wykonawców. W tamtym czasie było to wielką atrakcją, gdyż nie można było tak po prostu pójść do sklepu i kupić sobie wymarzonej płyty do słuchania. Co więcej, nie było nikogo, od kogo można było odegrać płyty grane w tej audycji - oczywiście mam na myśli większość zwykłych zjadaczy chleba.

Obecnie pamięć o tej audycji coraz bardziej zaciera się w masowej świadomości, co jest naturalną konsekwencją upływu czasu a także zmiany pokoleniowej wśród radiosłuchaczy. Procesowi temu sprzyja też chęć wymazania doświadczenia okresu „braku wszystkiego”, obecna powszechna dostępność zachodnich dóbr kultury w Polsce i zmiana priorytetów nowego pokolenia. Szczególna rola w tym dostępie, a w tym także muzycznych pełni Internet, z którego ludzie na całym świecie czerpią nie tylko garściami, ale wręcz wiadrami wszelakie dobra za darmo.

Współcześnie o „Katalogu Nagrań” pamiętają jedynie jego najbardziej zagorzali i coraz bardziej nieliczni wielbiciele, np. Tomasz Bartoszek (ur. 1976 r.), twórca polskiej strony o zespole JETHRO TULL[1], a prywatnie praktykujący inżynier i tłumacz języka angielskiego o specjalności technicznej.

„Katalog Nagrań” należy do wąskiej grupy audycji kultowych wśród dawnych radiosłuchaczy, ale ta kultowość ma znacznie bardziej ograniczony charakter niż programy prowadzone przez M. Gaszyńskiego, P. Kaczkowskiego czy T. Beksińskiego. Stąd na internetowych forach raczej rzadko można spotkać wpisy osób, jej dawnych słuchaczy pamiętających tę audycję i mających wspomnienia z nią związane.

Głównym powodem bardziej trwałego zapisania jej tej audycji w pamięci radiosłuchaczy było to, iż jej autor nie został dopuszczony do jej prowadzenia na antenie, co uniemożliwiło słuchaczom identyfikację się z jego głosem i osobą. Nie ułatwiała tego również ograniczona do encyklopedycznego charakteru zapowiedź prezentowana przez zmieniających się spikerów. Wszystko to nie sprzyjało bardziej trwałemu zapisowi tej audycji w pamięci słuchaczy.

Uboga wiedza na temat tej audycji wśród radiosłuchaczy najpewniej wynika również z tego, że z dzisiejszego punktu widzenia, audycja ta nie miała zbyt oryginalnego charakteru. Audycja składała się bowiem z części słownej, w której podawano podstawowe informacje o prezentowanej płycie i części muzycznej, w której ją bez przerw odtwarzano.

Audycja nie miała też własnego łatwo rozpoznawalnego sygnału dźwiękowego ułatwiającego słuchaczom jej identyfikację. W tamtym czasie wiele istniejących wówczas audycji radiowych, obecnie już kultowych, takie sygnały już posiadało. Przykładowo na początku lat 80. sygnałem także nadawanej w Trójce audycji „Minimax” Piotra Kaczkowskiego, były fragmenty połączonych nagrań Whole Lotta Love LEDZ ZEPPELIN i The Boo Boo Song CARLTONA „KINGA” COLEMANA.

Ukierunkowanie audycji na prezentację płyt z przeszłości automatycznie wykluczało z kręgu jej zainteresowań wielu młodszych słuchaczy oczekujących głównie nowości muzycznych. W tamtych realiach prezentacja nowości płytowych była czymś najbardziej oczekiwanym przez wygłodniałych i odciętych od wielkiego świata słuchaczy Polskiego Radia.

Trwałemu zapisaniu się w pamięci radiosłuchaczy nie sprzyjał też dzień tygodnia i godzina w jakiej emitowano audycję. Nadawano ją w zwykłe dni, w godzinach wieczornych i ciągle przesuwano jej emisję, co nie sprzyjało wytworzeniu się stałej wielkiej grupy odbiorców ją słuchających, a przynajmniej nie tak wielkiej jak audycje nadawane w sobotnie lub niedzielne wieczory.

Jednak największą wadą tej audycji było to, iż przez większość jej istnienia emitowano ją wyłącznie w systemie monofonicznym z nośnika analogowego (szerzej o tym napisano już wcześniej).

Wspomniane okoliczności sprawiły, że była to audycja w której można było nagrać wiele ciekawych płyt, ale nie traktowało się tego ze szczególnym nabożeństwem charakterystycznym dla kultowych obecnie audycji stereofonicznych w rodzaju nadawanego w niedzielne wieczory „Wieczoru Płytowego”.

Obecnie, dzięki powszechnej dostępności w fizycznych sklepach i Internecie posiadanie muzyki a także samych płyt nie jest już taką samą wartością jaką te wytwory kultury były dla fanów muzyki w PRL-u. Jednak dla mojej generacji, wychowanej na niedoborze wszystkiego prezentacja w tej audycji po kolei całych płyt była „powiewem zachodu”, wielką atrakcją i namiastką dostępu do niedostępnej w Polsce kultury. To jest z pewnością główny powód pamięci o tej audycji wśród jej dawnych słuchaczy.

Zakończenie i moje refleksje

Audycja „Katalog Nagrań” funkcjonowała przez niecałe 8 lat, a obecnie istnieje już od 32 lat. Pomimo upływu czasu i wszystkich jej słabości, należę – jak sądzę - do tego nielicznego już obecnie grona fanów, którzy wciąż o niej pamiętają. Pamięć ta wyrasta z faktu, że była ona dla mnie doskonałym i bezpłatnym źródłem nagrań muzycznych. Gdyby nie to, iż słuchałem i nagrywałem tę audycję nie miałbym możliwości poznania wielu wartościowych płyt z muzyką, którą lubię.

Audycji tej słuchałem i dokonywałem z niej nagrań w latach 1980-1987, a więc przez cały okres jej istnienia. Miało to miejsce pomiędzy moim 17 a 24 rokiem życia i latami mojej edukacji szkolnej w szkole zawodowej i średniej w Żorach a następnie na studiach wyższych w Katowicach. Audycja ta nie istnieje już tak długo, że w oczach mojego pokolenia, czyli 50 i więcej -latków, stała się ona wręcz czymś mitycznym, jak wiele innych rzeczy z okresu PRL.

O istnieniu tej audycji dowiedziałem od Adama G. kolegi ze szkoły zawodowej, co miało miejsce w następujących okolicznościach. Pewnego dnia późnym latem 1980 r., jak zwykle w tym czasie, staliśmy na jednym z peronów ruchliwego wówczas dworca kolejowego w Żorach[2]. Czekaliśmy na swoje połączenia: ja do Bzia (kierunek Wodzisław Śląski), a On do Suszca (kierunek Pszczyna). W trakcie tego przymusowego postoju rozmawialiśmy o sprawach jakie nas wówczas fascynowały: Adam o organizowaniu wraz z starszymi braćmi dyskotek w rodzinnej miejscowości, a ja o fascynacji muzyką w związku z zakupem przez rodziców naszego pierwszego sprzętu audio klasy hi-fi.

Poskarżyłem mu się, że nie mam skąd nagrywać muzyki jaka mnie interesuje, a wówczas Adam powiedział mi, że jest taka audycja pod nazwą „Katalog Nagrań” i w niej leci muzyką jaka przypuszczalnie by mi odpowiadała. Jak mi wyjaśnił, jemu i braciom te nagrania nie pasują, bo takiej muzyki nie lubią, a ponadto nie nadaje się ona do puszczania na dyskotekach. Oczywiście Adam wiedział o tej audycji, bo nagrywał z niej płyty ABBY i GILBERTA O’SULLIVANA, a gdy z dniem 19 IX 1980 r. zaczęli w niej nadawać dyskografię zespołu LED ZEPPELIN to przestał jej słuchać.

*

Niestety nie od razu mogłem znaleźć tę audycję w eterze, bo nie miałem drukowanego w gazecie programu, a Internetu przecież nie było, aby sprawdzić co i kiedy grają w radio. Pierwszy raz usłyszałem ją dopiero gdzieś w październiku 1980 r., a systematycznie zacząłem ją nagrywać dopiero od lutego 1981 r. (wcześniej nie mogłem tego robić, bo nie miałem wolnych taśm na nagrania).

Początkowo więc słuchałem tej audycji dość przypadkowo i sporadycznie, a co za tym idzie moje wspomnienia z nią związane są bardzo niepełne. Na pewno jednak prezentowane w audycji dyskografie zespołów LED ZEPPELIN i KING CRIMSON były dla mnie w tym czasie zbyt trudne do przyswojenia, bo dopiero zainteresowałem się muzyka rockową i tak wyrafinowane brzmienia na razie do mnie nie przemawiały.

W każdym razie, dla nastolatka jakim byłem, przeskok ze słuchania muzyki disco (BONEY M.) na fascynację muzyką KING CRIMSON czy LED ZEPPELIN był wielkim wyzwaniem i przeżyciem. Pamiętam jednak, że w właśnie w „Katalogu” po raz pierwszy słyszałem nagrania tych dwóch wielkich klasyków rocka, a także to, że niektóre z prezentowanych wówczas nagrań (nie płyt) nagrałem.

Począwszy od lutego 1981 r. już stale nagrywałem większość albumów prezentowanych w ramach „Katalogu Nagrań” i wytrwałem z nim do końca jego istnienia w 1987 r. Pomiędzy tymi datami były okresy większej i mniejszej mojej gorliwości w jego nagrywaniu, a nawet zwątpienia w jego jakość z powodu proponowanego w niej z biegiem czasu repertuaru. Przykładowo wówczas nie przekonywała mnie twórczość J.J. CALE’A, więc te odcinki „Katalogu”, gdzie przedstawiano jego płyty nie były przeze mnie słuchane i nagrywane. Z dzisiejszej perspektywy widzę to inaczej, ale wówczas ignorowałem te nagrania.

W tym pierwszym okresie istnienia audycji szczególnie przykrym przeżyciem było dla mnie przerwanie jej nadawania z dniem 13 XII 1981 r., czyli po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce[3]. W tym czasie prezentowano w niej dyskografię zespołu THE MOODY BLUES, a płytą jaką przerwano w dniu 11 grudnia, była część czwarta podwójnego albumu koncertowego „Caught Live + 5” (1976). Znajdowało się tam kilka niepublikowanych wcześniej nagrań studyjnych grupy z przełomu lat 60. i 70.

Prezentację tych nagrań dokończono dopiero 7 IV 1982 r. wraz z przywróceniem „Katalogu” na antenie, co w tamtym czasie samo w sobie było cudem, gdyż wiele audycji i dziennikarzy zniknęło wówczas bezpowrotnie z Programu Trzeciego PR[4].

Dla obecnego młodego pokolenia fakt, że ktoś przeżywa szok z powodu braku przez cztery miesiące z rzędu dostępu do swoich ulubionych audycji radiowych może wydawać się dziwny. Jednak wówczas, dla miłośników muzyki – takich jak ja - było to bardzo wstrząsające przeżycie. Przez wiele tygodni nie mogłem bowiem słuchać i nagrywać ulubionej muzyki w Polskim Radio. A audycja ta była jedną z niewielu radosnych rzeczy w ponurym okresie początku lat 80. i braków wszystkiego spowodowanych niedostatkami towarów i pieniędzy[5].

Jeżeli chciałbym jakiemuś młodemu człowiekowi wyjaśnić swe przeżycia jak się czuł na przełomie 1981-1982 r. ktoś odcięty od swoich ulubionych audycji muzycznych to powiedziałbym tak. Wyobraź sobie młody kolego taką sytuację, że obecnie że na 3-4 miesiące zabierają ci obecnie dostęp do Internetu, telefonów komórkowych itp. Wiem że dla młodego pokolenia jest to niewyobrażalne, dlatego jestem pewien, że ci obecni młodzi po latach mieliby jeszcze większą traumę niż ja wtedy, gdy 13 grudnia 1981 r. włączyłem radio, a tam zamiast audycji usłyszałem jedynie szum.

W okresie, gdy audycja prezentowana była o godz. 20.00 a ja już uczęszczałem do Technikum Wieczorowego dla Pracujących w Żorach (co miało miejsce trzy razy w tygodniu w latach 1981-1984) praktycznie nigdy nie mogłem zdążyć do domu na godz. 20.00. Działo się tak dlatego, że pociąg którym wracałem do domu najczęściej przyjeżdżał na stację kolejową w Bziu Górnym (Jastrzębie-Zdrój) dopiero ok. godz. 20.05. Pomimo moich wysiłków i pośpiechu, w domu byłem zawsze dopiero ok. 20.15, a wówczas audycja już trwała. Na szczęście w takich wypadkach zawsze ratował mnie mój młodszy brat Leszek (teraz już nie taki młody), który w moim imieniu włączał „record” na magnetofonie.

Z perspektywy dzisiejszych czasów i ogólnej dostępności muzyki w sklepach, a zwłaszcza w Internecie, nie da się zrozumieć tej wielkiej ekscytacji i podniecającego napięcia jakie mi zawsze wtedy towarzyszyło przy słuchaniu tej audycji. To przeżycie, którego nikt nie jest w stanie mi odebrać i porównywalne jedynie z euforią jaka towarzyszy ludziom zdobywającym coś przy wielkich emocjach, np. alpinistom podczas wejścia na szczyt górski itp. Tej właśnie emocji pozbawiona jest muzyka obecnie, nie tyle może muzyka, co sposób jej zdobywania i konsumpcji.

Do tego dochodzi jeszcze obecnie problem nadmiaru w muzyce, czyli nieograniczonej liczby twórców do poznania i płyt do przesłuchania. Z powodu braku czasu praktycznie nie ma takiej możliwości, aby poznać ich wszystkich wartościowych twórców i stworzone przez nich płyty. Gdyby nawet wybrało się do słuchania tylko te najważniejsze albumy i słuchało ich non stop, to z powodu zbyt dużej ilości, nie zdołało by się przesłuchać ich wszystkich nawet gdyby ograniczyć się do danych lat czy gatunków[6].

Na problem nadmiaru zwrócił też uwagę Piotr Kaczkowski w wywiadzie dla portalu art.rock.pl porównując wielkość nakładów nowych płyt na świecie w latach 60. i obecnie:

„Wtedy ukazywało się parędziesiąt płyt miesięcznie i większość z tego w jakiś sposób do nas docierała. Teraz jest to niemożliwe, bo ukazuje się 3200 płyt tygodniowo. Nie ma sklepu który miałby wystawę tej wielkości, żeby je wszystkie pomieścić i nie ma człowieka, który jest w stanie tego wszystkiego posłuchać, nie ma - poza komputerem - nikogo, kto byłby w stanie to wszystko spamiętać”[7].

Przypisy:

[1] http://www.venco.com.pl/~jethro/
[2] Połączenie kolejowe na odcinku Orzesze-Wodzisław Śląski (linia nr 159) zostało oddane do użytku 1 IX 1884 roku. W czasach gdy dojeżdżałem do szkoły zawodowej i technikum w Żorach w latach 1978-1984 było to miejsce bardzo ruchliwe i oblegane przez pasażerów. 10 VI 2001 r. władze kolejowe zdecydowały o likwidacji połączenia kolejowego na trasie Orzesze-Żory. Obecnie budynek dworca kolejowego w Żorach jest smutnym świadectwem zniszczenia tego miejsca przez nierozważne działania ludzi odpowiedzialnych za kolej w Polsce. Podobnie ma się też sytuacja z dworcem kolejowym w Bziu, gdzie kończyłem zawsze dojazd do domu po szkole lub pracy w PEBEROW.
[3] Stan wojenny w Polsce to pojęcie oznaczające stan nadzwyczajny z lat 1981–1983, wprowadzony prze władze komunistyczne 13 XII 1981 r., a zawieszony 31 XII 1982 r., wreszcie ostatecznie zniesiony 22 VII 1983 r. Jego celem było rozbicie opozycji solidarnościowej w kraju.
[4] Jednym z usuniętych dziennikarzy muzycznych z Trójki był Marek Gaszyński, którzy przeszedł do pracy w Programie IV, a potem II Polskiego Radia.
[5] Braki w zaopatrzeniu ludności stopniowo nasilały się od drugiej połowy lat 70. Z całą siłą wystąpiły w altach 1980-1981, stąd władze komunistyczne wprowadziły w życie w latach 1982-1987 tzw. I etap reformy gospodarczej mający na celu wydobycie gospodarki państwa z kryzysu co w pierwszym rzędzie polegało na urealnieniu cen. W praktyce oznaczało to drastyczne podwyżki cen detalicznych, o 241% na żywność, 171% na opał i energię, wprowadzono także nowy system cen (urzędowymi, regulowanymi i umownymi). W konsekwencji działania te spowodowały spadek realnej siły nabywczej ludności o 30%.
[6] Przykładowo portal http://rateyourmusic.com/charts/top/ grupuje recenzje wszystkich ważniejszych płyt wydanych na świecie od 1950 r. do 2014 r. wyróżniając w każdym roku po tysiąc płyt. Łącznie daje to 64.000 płyt do poznania i przesłuchania. To ilość muzyki nie do ogarnięcia dla żadnego człowieka.
[7] Fragment wywiadu dla P. Kaczkowskiego dla portalu art.rock.pl udzielonego we Wrocławiu 24 XII 2004 r.

Foto:
Pudełko Chemitex Stilon AGFA i taśma szpulowa Stilon na szpuli ORWO.