środa, 20 października 2021

Opis i spis treści audycji „Wieczór płytowy” i „Wieczór z płytą kompaktową” 1983-1991 cz. 3

 

Kasety Stilon Gorzów "Low Noise"
na jakich początkowo nagrywałem audycję

„Wieczór płytowy” od strony kulis

Na wstępie trzeba powiedzieć, że Tomasz Szachowski od początku chwalił się zawsze tym, że w przeciwieństwie do innych ówczesnych audycji muzycznych w Polskim Radiu, iż „Wieczór płytowy” prowadzony był na żywo. Innymi słowy, że prezentowana w nim muzyka i towarzysząca jej zapowiedź odbywały się w czasie rzeczywistym gdy audycja była na antenie. I faktycznie w większości razy tak było, zwłaszcza podczas bezpośrednich transmisji koncertowych z Sali Kongresowej w Warszawie, czy znacznej ilości programów. Dowodem na to mogę być różnego rodzaju incydenty jakie podczas takich transmisji na żywo miały miejsce, np. przerwy w łączności, czy przeskakujące ścieżki na płytach CD. Ja zapamiętałem takie zdarzenie w dniu 21 X 1990 r., kiedy w audycji podczas prezentacji album „Time And A Word” zespołu Yes, na utworze „Sweet Dreams” nagle zaczęła przeskakiwać ścieżka, a przez to nie dało się go odtworzyć w całości. Przypuszczalnie płyta była wadliwa, lub uszkodzeniu uległ laser w odtwarzaczu CD zainstalowanym w studio radiowym.

Jednak pewna część audycji „Wieczoru płytowego”, przypuszczalnie około połowy audycji, nagrywane było wcześniej na taśmie i dopiero potem odtwarzane na antenie radiowej. Taka praktyka nie była w ówczesnych realiach czymś nietypowym, a wręcz odwrotnie. Właściwie wszystkie ówczesne audycje radiowe były wcześniej nagrywane na profesjonalnych taśmach szpulowych w studiu i dopiero potem odtwarzane na antenie radiowej. Dlaczego tak robiono? Po pierwsze taka była też praktyka w zachodnich rozgłośniach radiowych, ale głównie w latach 50. i 60, bo od lat 70. tamtejsze stacje radiowe starały się już wszystko emitować na żywo.

W Polsce okresu PRL ociągano się z wprowadzeniem tej innowacji ze względów cenzuralnych. Chodziło o to, aby każdy program, nawet tak banalny jak audycja muzyczna, przed emisją został sprawdzony przez cenzorów, czy nie zawiera szkodliwych dla władzy treści. To mogły być treści słowne w zapowiedzi, ale także mogły one wynikać z samego doboru przez prowadzącego wykonawców. Z tego względu każda działający wówczas w Polsce program radiowy miał w swej siedzibie pomieszczenie, w którym urzędował cenzor nadzorujący programy mające zostać wyemitowane na jego antenie. Taki cenzor pracował także w Programie IV, a potem II PR. Bezpośredni nadzór nad tym co było przygotowywane sprawował tzw. realizator nagrań (dźwięku), który bezpośrednio obsługiwał aparaturę nadawczą i nagrywającą i który w każdej chwili mógł przerwać jakiś program na żywo, czy wcześniej tworzone nagranie, gdyby uznał, że zawiera szkodliwe dla komuszego państwa treści. Oczywiście wszystko to odbywało się pod pozorem dobra radia, prezentera czy słuchaczy. 

Dowodem na to, że przynajmniej niektóre „Wieczory płytowe” były nagrywane wcześniej, a dopiero później pojawiły się na antenie radiowej jest dostępny w Internecie filmik pokazujący jak wyglądał proces przygotowania takiej audycji. Widać na nim Tomasza Beksińskiego nagrywanego przez swego ojca Zdzisława, który przygotowywał pełny program jednego z „Wieczorów płytowych” wyemitowanego dopiero w dniu 1 XI 1989 r. Widać na nim młodego Beksińskiego jak przygotowuje zapowiedzi dwóch płyt: „The Love Songs” z 1984 r. Petera Hammilla i „A Curious Feeling” z 1979 r. Tony Banksa. Na filmiku tym widzimy też jak wyglądało ówczesne studio radiowe Programu IV (raczej było dość biedne), a także przewijanie taśmy z całym programem w celu złożenia jej na półce do oglądu cenzora. 

W samych początkach istnienia audycji nagrania prezentowano w niej z oryginalnych płyt analogowych, a dopiero później kilka miesięcy po jej powstaniu zaczęto nadawać ją prawie wyłącznie z płyt kompaktowych. Napisałem prawie, bo znacząca część nagrań nadal prezentowana była w niej z płyt winylowych, zawsze wtedy, gdy prowadzący nie mieli ich kompaktowych odpowiedników, czy nie zostały jeszcze wydane na CD. A że były to początki tej techniki, to katalog dostępnych płyt kompaktowych nawet na Zachodzie był bardzo ograniczony (na co wskazałem już wcześniej). Ostatnią audycję nadaną w całości z nośnika analogowego nadano 1 V 1986 roku. Udostępniono wówczas m.in. płytę Leszeka Windera - "Blues Forever". Do ich odtwarzania używano zainstalowane w studio dźwiękowym studyjne gramofony analogowe, ale nie mogę z całą pewnością powiedzieć jakiej firmy. Przypuszczalnie, podobnie jak studyjne magnetofony szpulowe, były to produkty niemieckie lub zrobione w Polsce na licencji niemieckiej np. firmy Telefunken. Ale równie dobrze mogły to być produkty węgierskiej firmy Melchabor znanej w erze socjalistycznej z produkcji profesjonalnego sprzętu do studiów radiowych i telewizyjnych. 

Tak nawiasem mówiąc, w początkach istnienia audycji, wszystkie co lepsze wydania winylowe także były już wydawane na bazie zapisu z taśm cyfrowych. Dotyczyło to oczywiście w pierwszej kolejności muzyki klasycznej. Przykładem takiej płyty jest np. album z dwoma dziełami: „Appalachian Spring” Aarona Coplanda i „Three Places In New England” Charlesa Ives’a w wykonaniu The Saint Paul Chamber Orchestra pod dyrekcją Dennisa Russela Davisa, wydana przez wytwórnię Sound 80. Inc. w 1978 r. Natomiast pierwszym albumem winylowym nagranym na podstawie cyfrowej w muzyce popularnej był album Ry Coodera „Bop Till You Drop” wydany przez Warner Bros w 1979 r. W zakresie muzyki popularnej wzorcowym przykładem tego rodzaju cyfrowych winyli był luksusowy box „The Beatles: The Collection” zawierający 14 płyt winylowych zespołu The Beatles wydany w październiku 1982 r. przez amerykańską wytwórnię MFSL. Wcześniej, bo w 1978 r. podobny zestaw nagrań wydała też wytwórnia EMI w Wielkiej Brytanii. Jednak tego rodzaju wydania winyli były rzadkie i drogie, a przez tym samym nie były osiągalne dla prowadzących audycję. 

Przełomem, była pierwsza prezentacja w tej audycji płyty kompaktowej i odtwarzacza laserowego oraz ich możliwości dźwiękowych, co miało miejsce w dniu 24 VII 1983 r. Odtwarzano wówczas jedną z pierwszych dostępnych masowo płyt z muzyką popularną wydanych na CD, czyli album „Avalon” zespołu Roxy Music. Z tej okazji Tomasz Szachowski zaprosił do studia radiowego wielu swych kolegów dziennikarzy, w tym Wojciecha Manna, który ze znaną sobie flegmą i nonszalancją wypowiedział słynne słowa: „Więc ja mogę posmarować tę płytę marmoladą, a potem wytrzeć, i ona będzie grała tak jak przedtem?”

Niestety, z powodu braku danych, nie jestem w stanie z całą pewnością podać nazwy odtwarzacza płyt kompaktowych z jakiego korzystano podczas emisji tego programu. Ale na pewno był to jeden z odtwarzaczy CD pierwszej generacji, firm: Philips lub Marantz, a przypuszczalnie było to urządzenie firmy Sanyo. Dlaczego akurat tego wytwórcy? Bo to była jedna z nielicznych zachodnich firm o zaawansowanej technologii sprzedawana w Polsce okresu PRL. Jej wybory były dostępne w sklepach Pewexu, a sama firma chętnie udostępniała je do mediów dla celów promocyjnych. Mogło to być np. urządzenie Sanyo DAD-M15 z 1983 r. z pionową kieszenią kasety na płytę CD. Pamiętam też, że firmie Sanyo dziękowano też często na antenie Polskiego Radia czy TVP za udostępnianie swoich produktów.

Jakiś czas potem Tomasz Szachowski zorganizował wśród słuchaczy „Wieczoru płytowego” konkurs na polską nazwę urządzenia do odtwarzania płyt kompaktowych. W tym czasie płyty kompaktowe nazywano z angielska Compact Disc, a urządzenia do ich odtwarzania nazywano CD-Playerami. Na ten konkurs słuchacze nadesłali wiele propozycji, w tym takie jak laserofon, komapktplajer, czy światłograj. Z tego co pamiętam ostatecznie przyjęto nazwę odtwarzacz płyt kompaktowych. Jestem ciekaw czy sam Szachowski pamięta jak zastanawiał się nad tym, jak ktoś wpadł na tak bardzo polską nazwę jak światłograj, do tego wysoce zaawansowanego sprzętu elektronicznego jakim był odtwarzacz CD. 

Jednym z gości tej audycji był też inżynier dźwięku Leszek Michniewicz, z którym później Szachowski prowadził cykl programów pod wspólnym tytułem „Zakłócenia odbioru”. Nadawano je w niedzielne przedpołudnia i dyskutowano w nich nad rożnymi kwestiami technicznymi związanymi z przesyłem sygnału radiowego i zakłóceniami jakie występowały podczas emisji, w studio radiowym i finalnie u słuchaczy w domach. Szybko też okazało się, że czym innym jest dysponowanie sygnałem cyfrowym w studio radiowym, a czym innym jest sygnał docierający do słuchaczy w domach. Ale nawet jak ten sygnał z powrotem z cyfrowego zamieniono w analogowy, to i tak był on lepszy niż sygnał analogowy uzyskany z płyty winylowej, choćby z tej przyczyny że miał większe pasmo przenoszenia i pozbawiony był jej trzasków. Z drugiej strony, od początku techniki cyfrowej, także nieliczni jeszcze wtedy polscy audiofile uznali, że muzyka w formie cyfrowej z płyt kompaktowych jest pozbawiona naturalnego analogowego ciepła miłego dla ludzkiego ucha, za to jest mechaniczna i odhumanizowana. W każdym razie takie sygnały owi audiofile przesyłali listownie lub telefonicznie do redakcji programu. 

Z czysto technicznego punktu widzenia płytę kompaktową i urządzenie służące do jej odtwarzania bardziej dogłębnie omówili Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński w jednym z odcinków programu „Sonda”. Nadano go w dniu 29 XII 1983 r. pt. „Wideo ‘83” w Programie 1 TVP. Do odtwarzania muzyki wykorzystano w nim odtwarzacz firmy Philips CD 202 z 1983 r. Nie jest wykluczone, ze tego samego odtwarzacza używano także podczas „Wieczorów płytowych”. 

Podobnie jak w wypadku innych audycji muzycznych Polskiego Radia w tamtym czasie, jednym z warunków jej istnienia było pozyskiwanie przez prowadzącego najnowszych płyt z muzyką. Wynikało to z tej prostej przyczyny, że Polskie Radio, poza małymi wyjątkami, nie posiadało wtedy własnej fonoteki. Oczywiście sam Szachowski może miał pewną ilość płyt, którą mógł prezentować na antenie radiowej, ale nawet jak je miał, to były to raczej płyty z muzyką jazzową którą cenił, ale na pewno nie miał najnowszych płyt z popem i rockiem.

Aby zaradzić temu problemowi postanowił zapraszać do audycji ludzi, którzy mieli takie najnowsze płyty i chcieli je udostępnić na antenie radiowej. Nagrodą dla nich był sam występ przed mikrofonem radiowym, co wówczas było marzeniem wielu ludzi w Polsce. Cześć z takich zaproszonych gości była zresztą dziennikarzami muzycznymi, czy koneserami określonych gatunków muzyki. Najczęstszym gościem „Wieczoru płytowego” był Tomasz Beksiński, który z biegiem czasu stal się praktycznie jego współtwórcą. Ale płyty w tej audycji udostępniali i je zapowiadali także: Antoni Piekut, Andrzej Paweł Wojciechowski, Jan Weber, Wojciech Krolopp, Jadwiga Skolarska, Jerzy Kordowicz, Janusz Herod, Józef Jakubiec, Leszek Michniewicz, Marek Niedźwiecki, Janusz Kosiński, Bogdan Fabiański, Jerzy Jop, Jacek Demkiewicz, Wojciech Leśniak, Roman Rogowiecki, Piotr Majewski, Tomasz Tłuczkiewicz, Andrzej Marzec, Włodzimierz Kleszcz. Taka metoda pozyskiwania płyt do audycji została w praktyce wypróbowana przez Szachowskiego już w końcu lat 70., kiedy prowadził on w Programie III audycję „Trzy kwadranse jazzu”. Już wówczas zapraszał do niej gości dysponujących prywatnymi płytami, w celu ich prezentacji na antenie radiowej w ramach cyklu „dyskografie”. 

Jednym z gości audycji był też Marek Gaszyński prowadzący konkurencyjne audycje muzyczne w Programie IV: najpierw „Słuchajmy razem” a potem „Klub stereo”. W bliżej mi nie znanych okolicznościach, w okresie od 1 IV do 2 IX 1984 r. przejął on prowadzenie „Wieczoru płytowego”. Spotkało się to z ostrymi reakcjami słuchaczy i samego Szachowskiego, który wygłosił z tego powodu oświadczenie na antenie radiowej. Pamiętam, że była w nim mowa o tym, że to on wymyślił formułę tej audycji, stąd inne osoby mające swoje własne audycje nie powinny jej zmieniać, a jak chcą zmian, to powinny to zrobić we własnych audycjach. Po tych wydarzeniach Gaszyński zniknął z „Wieczoru płytowego” na zawsze.

Tylko jeden raz w dniu 20 XI 1983 r. do audycji zaproszono Piotra Kaczkowskiego, który zaprezentował w niej dwie płyty: Steamhammer - "Mountains" (1970) brytyjskiego zespołu Steamhammer i „Swordfishtrombones” (1983) Amerykanina Toma Waitsa. Obaj ci wykonawcy byli wówczas w Polsce praktycznie nieznani. Przy okazji tej prezentacji Kaczkowski dał pamiętny komentarz, iż wie że przygotowane przez niego płyty zdenerwują wielu słuchaczy liczących na kolejną płytę Genesis, czy innych gigantów klasycznego rocka, ale liczy na to, że przynajmniej niektórzy ze słuchaczy ucieszą się z tej nowej nieznanej im muzyki.

Z biegiem czasu i postępującym tanieniem płyt kompaktowych, a zarazem coraz większą ich dostępnością, własny zbiór tego rodzaju płyt powstał też w Polskim Radiu. Niektóre z nich kupowano, ale niektóre przypuszczalnie jedynie wypożyczano z zachodnich ambasad, czy zaprzyjaźnionych instytucji. Z tego powodu w dniu 18 X 1987 r. w audycji podano pobudzającą wyobraźnię słuchaczy informację o uzyskaniu przez Polskie Radio dostępu do tysiąca pięciuset płyt kompaktowych. W końcu lat 80. nowym ważnym źródłem pozyskiwania płyt do audycji były powstające w Warszawie jak grzyby po deszczu wypożyczalnie płyt kompaktowych. Do „Wieczoru płytowego” najczęściej wypożyczano płyty kompaktowe z następujących wypożyczalni: Digital” w Al. Jerozolimskich 2 (naprzeciw Muzeum Narodowego), „Combo” przy ul. Słupeckiej 8 i na Rynku Starego Miasta 2, „Underground” przy ul. Filtrowej 68 i „Na skraju” przy ul. Szolc-Rogozińskiego 3. Z tego powodu podziękowania dla właścicieli tych wypożyczalni, były stałym rytuałem osób prowadzących tę audycję na przełomie lat 80. i 90. 

Bardzo charakterystycznym sygnałem dźwiękowym audycji, emitowanym zawsze na jej początku i końcu był początkowy fragment nagrania „San Lorenzo” z albumu „Pat Metheny Group” wydanego przez niemiecką wytwórnię ECM w 1978 r. Był to sygnał nie przypadkowy i wynikał z preferencji Szachowskiego, który nigdy nie ukrywał, ze lubi muzykę jazzową, a gitarzysta Pat Metheny jest jednym z jego faworytów. Trzeba przyznać że był to sygnał wyjątkowo oryginalny, bo wyjątkowo oryginalna ale i trudna w odbiorze była ta kompozycja. I aż trudno uwierzyć, że ta dość nieprzystępna kompozycja została zaakceptowana i przyswojona przez słuchaczy. To dowód na to, że nawet trudną kompozycję jak się puści na antenie radiowej kilkaset raczy, to stanie się popularna.

Uwaga do foto kaset!

Na pewno znajdą się Tacy, którzy będą się chwalić jakie to oni mieli te 37 lat temu super zachodnie kasety z "Pewexu" do nagrywania tej audycji. Może i mieli, a myślę że takie kasety w dużych ilościach miał mało kto,. Ja byłem biedny i z ledwo mogłem sobie pozwolić jedynie na polskie kasety. A i tak bardzo trudno było je wtedy kupić, bo panował gigantyczny kryzys gospodarczy. Faktycznie to był nie tyle kryzys klasyczny, co wielki niedobór towarów (kryzys w kapitalizmie, to nadprodukcja).